Zacięty bój o armię urzędników

Choć Berlin od dziewięciu lat jest siedzibą władz Niemiec, w Bonn nadal pracuje więcej urzędników. Przejazdy kosztują dziesiątki milionów euro.

Aktualizacja: 29.07.2008 05:56 Publikacja: 29.07.2008 05:17

Budynek Bundestagu

Budynek Bundestagu

Foto: AFP

Erich Stather, wysoki rangą urzędnik jednego z niemieckich ministerstw, spędza każdy poniedziałek do południa w swym biurze w Bonn. Potem jedzie na lotnisko, by zdążyć na popołudniowe spotkania w Berlinie. Spędza w stolicy czas do piątku, kiedy wczesnym popołudniem wraca do Bonn. – W zasadzie nie ma tygodnia bez konieczności co najmniej jednej dodatkowej podróży – mówi.

W podobnej sytuacji są tysiące urzędników, zarówno w Berlinie, jak i Bonn, którzy tracą czas w pociągach, samolotach i służbowych samochodach, pokonując 600 kilometrów dzielących Bonn od Berlina. W dawnej stolicy RFN działa nadal sześć ministerstw, które w Berlinie posiadają tylko swoje oddziały. Dla przykładu: spośród ponad 3 tysięcy pracowników resortu obrony w stolicy zatrudnionych jest kilkuset.

Wielu mieszkających w Bonn biurokratów odrzuciło oferty przeprowadzki do Berlina

Jak długo jeszcze będziemy trwonić czas i pieniądze na bezsensowne podróże urzędników? – pytają zwolennicy przeniesienia wszystkich ministerstw do Berlina. Obliczają, że same podróże urzędników kosztują niemieckich podatników 45 milionów euro rocznie, nie mówiąc o stratach wynikających z obniżenia wydajności pracy. Są niemałe, jeżeli wziąć pod uwagę, że podróży służbowych naliczono w 2007 roku grubo ponad 100 tysięcy. – Nie kosztuje to aż tak wiele. Co najwyżej 25 milionów euro rocznie – odpowiada Otto Fricke, szef komisji budżetowej Bundestagu. Z jego ocen wynika, że na przeniesienie wszystkich resortów do Berlina trzeba by wydać aż 5 miliardów euro. „Cała operacja zwróciłaby się za 200 lat” – wyliczał w „Süddeutsche Zeitung”.

Przedstawiciele rządu zapewniają, że nie ma planów przeniesienia całej rządowej administracji do Berlina. Zwolennicy takiego rozwiązania nie dają jednak za wygraną. Wymogli na rządzie obietnicę przedstawienia do jesieni analizy kosztów i zysków takiej operacji.

Władze Bonn nie są tą perspektywą zachwycone. Liczące 300 tysięcy mieszkańców miasto zdołało wprawdzie zminimalizować negatywne skutki wyprowadzki Bundestagu, Bundes-ratu, ministerstw, siedzib partii politycznych, ambasad i wielu innych instytucji, ale nie chce słyszeć o kolejnych przeprowadzkach. Wymagałoby to zresztą zmiany ustawy gwarantującej Bonn zachowanie sześciu resortów oraz „uczciwy podział zadań” między oba miasta.

Zwolennicy kolejnych przeprowadzek przekonują, że Bonn ma się doskonale, bo opustoszałe budynki rządowe znalazły nowych lokatorów, takich jak Deutsche Post czy Deutsche Telekom, zatrudniających tysiące osób. Do Bonn sprowadziło się także sześć regionalnych instytucji ONZ.

Z badań socjologicznych wynika również, że mieszkańcy miasta nad Renem zajmują czołowe miejsce w Niemczech w ocenie jakości życia. Nie mają też problemu z przyrostem naturalnym: w Bonn rodzi się więcej dzieci niż w innych niemieckich miastach. Nic więc dziwnego, że wielu mieszkających tam i w okolicach biurokratów odrzuciło oferty przeprowadzki do Berlina. W Bonn pracuje nadal 9,2 tysiąca urzędników rządowych, 400 więcej niż w Berlinie.

Do debaty włączyli się ostatnio politycy miasta i landu Berlina marzący od dawna o ściągnięciu do stolicy wszystkich możliwych instytucji. Obliczyli już, że dodatkowa armia płacących podatki urzędników zwiększyłaby wpływy do kasy miejskiej o sto milionów euro rocznie. Wzrost siły nabywczej w całym regionie oceniono na miliard euro w skali roku.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: p.jendroszczyk@rp.pl

Erich Stather, wysoki rangą urzędnik jednego z niemieckich ministerstw, spędza każdy poniedziałek do południa w swym biurze w Bonn. Potem jedzie na lotnisko, by zdążyć na popołudniowe spotkania w Berlinie. Spędza w stolicy czas do piątku, kiedy wczesnym popołudniem wraca do Bonn. – W zasadzie nie ma tygodnia bez konieczności co najmniej jednej dodatkowej podróży – mówi.

W podobnej sytuacji są tysiące urzędników, zarówno w Berlinie, jak i Bonn, którzy tracą czas w pociągach, samolotach i służbowych samochodach, pokonując 600 kilometrów dzielących Bonn od Berlina. W dawnej stolicy RFN działa nadal sześć ministerstw, które w Berlinie posiadają tylko swoje oddziały. Dla przykładu: spośród ponad 3 tysięcy pracowników resortu obrony w stolicy zatrudnionych jest kilkuset.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 963
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 960
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959