– Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nie mogą pozwolić Rosji na to, by jednocześnie była członkiem międzynarodowych organizacji i nie przestrzegała ich reguł. Zajmie to trochę czasu, ale myślę, że Rosjanie zrozumieją w końcu, iż ich wejście do Gruzji było taktycznym zwycięstwem, lecz poważną strategiczną pomyłką – powiedział „Rz” zastępca sekretarza stanu USA podczas telekonferencji z udziałem kilku redakcji europejskich, w tym „Rzeczpospolitej”.
Dyskusja toczyła się na temat czwartkowego przemówienia sekretarz stanu Condoleezzy Rice w sprawie Rosji. Fried odrzucił oskarżenia niektórych komentatorów, że przemówienie Rice było utrzymane w zimnowojennym tonie i stanowiło wyraz „twardej linii” wobec Moskwy. – To było szczere przemówienie, poważna analiza wyzwania, jakie stanowi Rosja dla społeczności transatlantyckiej, a nie groźba – dodał Fried.
Zapytany przez „Rz” o rozbieżność wcześniejszej i dzisiejszej oceny zagrożenia ze strony Moskwy, o którym niegdyś mówiły obie strony amerykańsko-polskich negocjacji w sprawie tarczy rakietowej, Fried odparł, iż „taka rozbieżność nie istnieje”.
– Polska i Ameryka podzielają realistyczne spojrzenie na kierunek zmian w Rosji. Polska była i pozostaje jednym z naszych najbliższych sojuszników – powiedział nam dyplomata i dodał, że „istnieje błędne przekonanie, iż Polska zachowuje się paranoicznie wobec Rosji czy jest jej wroga”. Według Frieda Polska zrobiła wszystko, by poprawić swe relacje z Rosją.
– Trudno winić Polskę za to, że reaguje źle, gdy wysoki rangą rosyjski generał grozi jej atakiem nuklearnym, jak to niedawno zrobił zastępca szefa sztabu armii rosyjskiej generał Nogowicyn. Takie groźby są w XXI wieku zwyczajnie dziwaczne – stwierdził.