Sprawca najgłośniejszego zabójstwa ostatnich lat odpowie za kradzież i nieumyślne spowodowanie śmierci – orzekli przysięgli po trwającym tydzień procesie. Jasne było – co pokazały kamery przemysłowe – że to Adam G., dziś 19-letni Polak cygańskiego pochodzenia, zadał śmiertelne ciosy 17-letniemu Belgowi. Tragedia rozegrała się 12 kwietnia 2006 r. na Dworcu Centralnym w Brukseli. Adam G. chciał ukraść odtwarzacz plików muzycznych MP3. Jak twierdzi oskarżony, nie zamierzał zabić, a nóż wyciągnął w panice, gdy Joe zaczął się z nim szarpać.
Ku wielkiemu rozczarowaniu rodziców ofiary napadu sąd podzielił argumentację obrony.
– Dziwną mamy sprawiedliwość w Belgii, która pozwala na piękne życie kryminalistom – komentował ojciec Guy Van Holsbeeck. Matka chłopca, Francoise De Roy, uznała uzasadnienie wyroku za absurdalne. Jej zdaniem kilka ciosów nożem w pierś jej syna musiało doprowadzić do śmierci. – Gdyby to był powierzchowny cios, na przykład w nogę, może wtedy moglibyśmy mówić o nieumyślnym spowodowaniu śmierci – powiedziała.
Zarówno za zabójstwo, jak i za „kradzież i spowodowanie śmierci” w Belgii grozi 30 lat więzienia. Ostatecznie karę, której wymiar sąd belgijski musi jeszcze określić, Adam G. odbędzie w Polsce.
Jego kolega Mariusz O., który też uczestniczył w napadzie, przebywa w belgijskim zakładzie poprawczym. Wyjdzie na wolność za rok. W śledztwie całkowitą odpowiedzialnością za zbrodnię obarczył swojego kolegę.