Podczas spotkania z szefową misji obserwatorów niedzielnych wyborów parlamentarnych, wiceprzewodniczącą Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Anne-Marie Lizin, Łukaszenko zażądał od Brukseli rozpoczęcia „normalnego, politycznego dialogu”.
– Oczekujemy zniesienia wszystkich sankcji, którymi obraziliście naród białoruski – mówił. Przekonywał, że „ludność białoruska już wystarczająco ucierpiała w wyniku katastrofy w Czarnobylu i podczas drugiej wojny światowej, broniąc Europy”. I ostrzegał, że jeśli Zachód „będzie żądać, by Białoruś poprawiła stosunki z Europą kosztem stosunków z Rosją – nigdy się na to nie zgodzimy”.
Władz w Mińsku nie zraziło krytyczne stanowisko obserwatorów OBWE, którzy uznali, że mimo „niewielkiej poprawy” wybory nie spełniły demokratycznych standardów uznawanych przez tę organizację. Przewodnicząca białoruskiej Centralnej Komisji Wyborczej Lidia Jarmoszyna stwierdziła, że w raporcie pojawiły się „przemyślenia związane z białoruskimi realiami i mówiące o perspektywach rozwoju stosunków Białorusi z UE”.
– Co prawda liczyliśmy na cieplejsze słowa, niemniej jednak wzbudzają one optymizm – uznała Jarmoszyna.
Zdaniem komentatorów w Mińsku administracja Łukaszenki usiłuje robić „dobrą minę do złej gry” i – wiedząc doskonale, że UE jest bardzo rozczarowana przebiegiem i wynikami wyborów – stara się przekonywać, że chce dialogu z Brukselą.