Cele USA się zmienią

- Obama doceni sojuszników – mówi „Rz” były szef MSZ Adam Rotfeld

Publikacja: 06.11.2008 04:17

Otoczenie Obamy ma już przygotowany plan, w jaki sposób dokonać zmiany priorytetów polityki zagranic

Otoczenie Obamy ma już przygotowany plan, w jaki sposób dokonać zmiany priorytetów polityki zagranicznej USA – tłumaczy Adam Rotfeld

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Rz: Czy zapowiedź rozmieszczenia w obwodzie kaliningradzkim rosyjskich rakiet taktycznych to pierwszy test dla amerykańskiego prezydenta elekta?[/b]

[b]Adam Rotfeld:[/b] Nie sądzę. To raczej test dla Unii Europejskiej i najbliższych sąsiadów Rosji, takich jak Polska i państwa bałtyckie, ponieważ te rakiety stwarzają bezpośrednie zagrożenie właśnie dla nich. Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych rakiety krótkiego czy nawet średniego zasięgu mają mniejsze znaczenie niż rakiety międzykontynentalne. Prawdę mówiąc, ta informacja nie jest dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem może być to, że Rosjanie to w ogóle ogłaszają. Ale jestem pewien, że taktyczną broń jądrową na terenie obwodu kaliningradzkiego mieli od dawna. Problem w tym, że o ile w sprawie głowic strategicznych międzykontynentalnych mamy bardzo dokładną wiedzę – wiemy nie tylko gdzie są, ale też ile ich jest, to o broni taktycznej nie wiemy prawie nic. I to moim zdaniem powinno być przedmiotem rozmów między nową amerykańską administracją a Rosją.

Ta broń może być teraz kolejnym elementem potęgowania atmosfery strachu. Niepokoi mnie to, że Rosja wraca do koncepcji odstraszania, która – wydawało się – należy już do przeszłości. Moskwa działa wbrew własnym interesom, bo nie potrzebuje wrogów na Zachodzie. Ma ich już dostatecznie dużo na południu. Dlaczego to robią? Musieliby sami odpowiedzieć na topytanie.

[b]A pan jako dyplomata nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego robią to akurat w dniu ogłoszenia wyników wyborów w USA?[/b]

Oczywiście trudno nie myśleć, że jest to próba wykorzystania momentu zmiany administracji amerykańskiej w nadziei, że ta sprawa nie znajdzie się w centrum uwagi. Tak samo było podczas interwencji wojskowej w Gruzji. Też się wydawało, że wszyscy są zajęci czym innym.

[b]Niektórzy eksperci mówią, że za prezydentury Obamy esencja polityki zagranicznej USA się nie zmieni. Zmieni się tylko styl.[/b]

To się głęboko mylą. Nastąpi istotne przewartościowanie polityki zagranicznej. Gdyby wygrał McCain, element kontynuacji polityki Busha byłby na pierwszym miejscu. W przypadku Obamy na pierwszym miejscu będzie zmiana, która jest oczekiwana, pożądana i nieunikniona.

[b]Na czym będzie ona polegać?[/b]

Otoczenie Baracka Obamy ma już przygotowany plan, w jaki sposób dokonać ponownej zmiany priorytetów polityki zagranicznej USA. Priorytety w drugiej kadencji prezydenta George’a W. Busha były takie: półkula zachodnia, która jest tradycyjnym obszarem zainteresowania polityki amerykańskiej, potem region Pacyfiku, następnie Bliski Wschód i Zatoka Perska, a dopiero na czwartym miejscu Europa. Teraz najważniejsze będzie nietrzymanie się takich geopolitycznych ustaleń, tylko reagowanie na konkretne sytuacje – na pierwszym miejscu przeciwdziałanie kryzysowi gospodarczemu. Kolejna na liście jest sprawa mniejszego zaangażowania wojskowego w Iraku i Afganistanie, które było ponad amerykańskie siły. Na nowo zostanie też przewartościowana polityka wobec Iranu. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” były doradca Busha Richard Perle ostrzegał, że byłoby błędem, gdyby Obama podjął rozmowy z Iranem. Otóż Perle się myli. Już Condoleezza Rice mówiła, że USA są gotowe do takich rozmów pod pewnymi warunkami. Uważam, że Obama ma znacznie lepszą pozycję wyjściową do takiego dialogu i do odejścia od polityki zimnowojennej, polegającej na sankcjach, izolacji i bojkocie.

Teraz polityka amerykańska będzie się opierała na większym zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych w rozmaite problemy, które dotyczą całego świata, i na multilateralizmie.

[b]Jakie ma to znaczenie dla Europy i Polski?[/b]

Niektórzy mówili, że Ameryka prowadziła przez ostatnie lata politykę, po której trzeba było porządnie sprzątać, a to sprzątanie pozostawiała Europie. Polityka Busha była realizacją pewnej koncepcji unilateralizmu, Amerykanie podejmowali decyzje, a sojusznicy mogli ich poprzeć lub nie. USA nie oczekiwały, że struktury wielostronne mogą odegrać jakąkolwiek rolę. Teraz Obama i jego otoczenie będą chcieli zrewitalizować struktury, takie jak NATO czy ONZ. Będą kłaść nacisk na partnerstwo, a nie na hegemonię czy dominację. Ale trzeba mieć również świadomość, że jeśli Europa ma być traktowana po partnersku, to z tym wiąże się kwestia współodpowiedzialności, ponoszenia wspólnych kosztów i wspólnego zaangażowania. Nie będzie można liczyć na to, że jeśli gdzieś będzie trzeba posłać żołnierzy, to będą to Amerykanie. Europa będzie musiała wziąć większą odpowiedzialność za bezpieczeństwo międzynarodowe, jeśli chce odgrywać rolę partnera i współdecydować o losach świata.

[b]Spodziewa się pan, że ktoś przetestuje, czy Obama jest silnym prezydentem?[/b]

Nie sądzę, by zdecydowały się na to takie państwa jak Iran czy Korea Północna, tym bardziej odpowiedzialne kraje. Ale nikt nie jest w stanie przewidzieć zachowań al Kaidy czy innych struktur terrorystycznych.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017