Życie świeżo upieczonego szefa rządu, do niedawna lidera demokratycznej opozycji, nie jest zagrożone. Do wypadku doszło, gdy 56-letni Morgan Tsvangirai wyjeżdżał z żoną ze stolicy na weekend. W ich samochód uderzyła ciężarówka. Tsvangirai wyszedł wcześniej cało z trzech prób zamachów na jego życie, ale wszystko wskazuje na to, że tym razem był to zwykły wypadek. Według policji kierowca ciężarówki zasnął za kierownicą.
Premier Zimbabwe, lider Ruchu na rzecz Zmian Demokratycznych (MDC), długo walczył z dyktaturą prezydenta Roberta Mugabego i jego partii ZANU PF. W lutym opozycja porozumiała się jednak z rządzącymi i Tsvangirai stanął na czele gabinetu jedności narodowej. W parlamencie MDC ma obecnie 100 mandatów, a ZANU PF – 99. W marcu ubiegłego roku Tsvangirai zdobył większość głosów w wyborach prezydenckich, ale wycofał się z drugiej tury z powodu ataków bojówek Mugabego na jego zwolenników.
Mimo wspólnych rządów oba ugrupowania dzielą diametralne różnice. Zwolennicy Mugabego wypędzili w ostatnich tygodniach białych właścicieli ponad 100 z 300 dużych farm. Tsvangirai i jego partia stanowczo przeciwko temu protestują. Według nich akcje przeciwko białym farmerom doprowadziły do zapaści gospodarczej Zimbabwe. Farmy przeszły bowiem w ręce zwolenników prezydenta niemających pojęcia o prowadzeniu gospodarstw rolnych. Nie bacząc na protesty, w środę szefowa Senatu Edna Madzongwe wraz z 25-osobową grupą uzbrojonych bojówkarzy zajęła kolejną farmę, wyrzucając z niej białego właściciela.