Pozycja premiera, który jeszcze dwa tygodnie temu cieszył się 70-procentowym poparciem, zaczyna się chwiać. Czy Silvia Berlusconiego, który przez 15 lat zwycięsko wychodził ze wszystkich, w większości motywowanych politycznie, procesów o korupcję i związki z mafią, pogrążą zeznania „gejszy z Bari”? – to od soboty główny temat włoskich mediów. Wydaje się, że premier, który jeszcze podczas ostatniego szczytu Unii Europejskiej w Brukseli nazywał rewelacje włoskiej prasy o tym, że korzysta z usług luksusowych prostytutek, „śmieciami” i „spiskiem lewicy”, stanął pod ścianą.
[wyimek]Skandale przekreśliły szanse Berlusconiego na prezydenturę, o której marzy [/wyimek]
Wersję wydarzeń z nocy 4 na 5 listopada ubiegłego roku w rzymskiej siedzibie premiera, przekazaną gazecie „Corriere della Sera” przez 42-letnią „damę do towarzystwa” Patrizię d’Addario, potwierdziły dwie inne uczestniczki bankietu. Wszystkie trzy do Palazzo Grazioli przywiózł podobno wieczorem 35-letni biznesmen Giampaolo Tarantini. Nikt inny nie brał udziału w kolacji. Patrizia, która została tam na noc, nagrywała rozmowy i robiła zdjęcia telefonem komórkowym. Nagrania przekazała już prokuratorowi prowadzącemu śledztwo w sprawie nakłaniania do prostytucji. Chociaż prokurator je utajnił, w sobotę szczegóły znalazły się w gazecie „La Repubblica”. Trudno podejrzewać, że dziennik – ryzykując wiarygodność – wszystko to sobie wymyślił. Na nagraniu ponoć słychać, jak Silvio Berlusconi wysyła Patrizię „do sypialni z wielkim łóżkiem” i obiecuje, że po wzięciu prysznica tam się pojawi. D’Addario miała też nagrać późniejszą rozmowę telefoniczną z Berlusconim, z której wynika niezbicie, że spędzili razem cudowną noc.
Z kolei podsłuch założony Tarantiniemu, którego prokuratura – oprócz stręczycielstwa – podejrzewa o ciemne interesy, nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że niejako zawodowo trudnił się dostarczaniem kobiet do towarzystwa na imprezy organizowane przez Silvia Berlusconiego zarówno w Palazzo Grazioli, jak i w Villa Certosa na Sardynii.
Dziennik włoskich biskupów „Avvenire” już zażądał od premiera natychmiastowych wyjaśnień i skrytykował jego dotychczasową politykę uników. Przeciwko rozwiązłości premiera protestują czytelnicy na łamach „Famiglia Cristiana”, najpoczytniejszego tygodnika we Włoszech. Do coraz liczniejszego grona włoskich hierarchów krytykujących szefa rządu dołączył w niedzielę na łamach „Corriere della Sera” arcybiskup Carlo Ghidelli: „Gdy ktoś jest premierem, nie może mówić, że jego sprawy prywatne są tylko jego sprawami. I nie może się łudzić, że Kościół będzie milczał”.