Jak napisał izraelski dziennik „Haarec”, licząca 300 tysięcy osób społeczność żydowska w Wielkiej Brytanii jest w szoku. Wszystko z powodu wyroku Sądu Apelacyjnego w Londynie, który uznał, że żydowskie szkoły religijne dyskryminują uczniów pod względem rasowym.
Chodzi o proces rekrutacji – odrzucane są podczas niego dzieci, których żydowskość można podać w wątpliwość. Wyrok sądu jest skutkiem pozwu przeciwko najbardziej znanej szkole, londyńskiej JFS, złożonego przez rodzinę jednego z dzieci. Nie przyjęto go, ponieważ jego matka nie urodziła się jako Żydówka, a jej nawrócenie jest, zdaniem kierownictwa szkoły, nieważne.
Akt zmiany wiary dokonał się bowiem pod nadzorem rabina jednego z niezależnych, progresywnych odłamów judaizmu, a nie jego głównego ortodoksyjnego nurtu. Sędziowie uznali jednak, że nie ma żadnych motywów, które usprawiedliwiałyby dyskryminację. Oburzyło to przedstawicieli społeczności żydowskiej, którzy uważają, że jest to najpoważniejszy przypadek mieszania się w jej sprawy od czasów Olivera Cromwella. – Władze nie mogą za nas decydować, kto jest, a kto nie jest Żydem – mówią.
Sprawy tego rodzaju w bardzo konkretny sposób rozstrzyga żydowskie prawo halachiczne. – Zgodnie z nim Żydem jest osoba, której matka jest Żydówką – powiedział „Rz” rabin Jaakow Mosze Pupko z Jerozolimy. – Nie oznacza to jednak, że nie można się nawrócić na judaizm.
Podkreślił, że między poszczególnymi synagogami są wielkie różnice. Takie jak pomiędzy katolikami a protestantami. Liberalne społeczności często nie przestrzegają praw judaizmu i w kwestiach moralnych podążają z duchem czasu. Właśnie dlatego ortodoksyjni Żydzi często nie uznają konwersji dokonywanych przez progresywnych rabinów.