„W ten sposób śledczy zamierzali ustalić sprawców zatrucia Wiktora Juszczenki” – mówił gazecie „Siegodnia” Wołodymyr Siwkowycz, szef parlamentarnej komisji, badającej kulisy głośnej sprawy sprzed pięciu lat. – Rejestrowano połączenia wychodzące i esemesy znanych polityków, takich jak Tymoszenko czy były minister sprawiedliwości Roman Zwarycz. Takie działania wymagają zgody sądu apelacyjnego, a tej prokuratorzy nie mieli – dodał.

Według Siwkowycza proceder miał na celu nie tyle odnalezienie sprawców zamachu na życie dawnego lidera opozycji, a dziś prezydenta, ile poszukiwanie haków na przeciwników politycznych.

Na celowniku komisji znalazła się prokurator Hałyna Klimowicz, która miała wydać polecenie rejestracji rozmów. Deputowani żądają jej dymisji. Klimowicz odpiera jednak oskarżenia. Wiktor Juszczenko został otruty substancjami chemicznymi (wykorzystywanymi przez służby specjalne) we wrześniu 2004 roku. Incydent miał miejsce w domku letniskowym zastępcy szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wołodymyra Saciuka. Nadal jednak nie wiadomo, kim byli sprawcy zatrucia. „Siegodnia” pisała, że jedna z wersji śledztwa nie wyklucza udziału w przestępstwie Tymoszenko i rosyjskiego oligarchy Borisa Bieriezowskiego, który mógł być zainteresowany jej zwycięstwem w wyborach prezydenckich w październiku 2004 roku.