W miejscowościach, które ma odwiedzić prezydent, milicja skonfiskowała broń myśliwym – napisała białoruska „Karta-97”. Na nic zdały się zapewnienia łowczych, że do głowy by im nie przyszło zapolowanie na głowę państwa.
– Oni nie słuchają naszych argumentów. Przychodzi funkcjonariusz, spisuje protokół i pozbawia cię nie tylko strzelby na dziki, ale nawet dubeltówki na ptactwo – mówi „Rz” Dmitrij Stepaniuk ze Stowarzyszenia Myśliwych i Rybaków w Brześciu. – Najgorzej mają ci, którzy mieszkają przy ulicach miast, przez które przejeżdżają rządowe konwoje. Są pozbawiani broni notorycznie – dodaje.
1 sierpnia na Białorusi rozpoczął się sezon łowiecki. Urzędników nie przekonuje, że myśliwi płacą wysokie składki. – Odbieranie im broni świadczy o paranoidalnym strachu Łukaszenki. Za pretekst posłużyła informacja, że u jakiegoś rybaka znaleziono rzekomo ładunki wybuchowe – mówi „Rz” miński politolog Uładzimir Podgoł. – Urzędnicy w Mińsku pilnują, by Łukaszence włos nie spadł z głowy, ale o ich pomysłach czytelnicy rządowych gazet zwykle się nie dowiadują.