Od kilku dni na YouTube można obejrzeć kilkuminutowy klip zachęcający frankofońską młodzież do wyboru zawodu tłumacza. Komisja Europejska zdecydowała się na tę niecodzienną promocję, bo poważnie się obawia, że w ciągu najbliższych lat kabiny tłumaczeń na jeden z dwóch głównych języków tej instytucji będą świecić pustkami. Połowa tłumaczy na francuski zbliża się do wieku emerytalnego, a nie ma młodych ludzi gotowych ich zastąpić.
Filmik pokazuje, jakie korzyści płyną z zawodu tłumacza w unijnych instytucjach.
– To nie jest zawód dla osób lubiących rutynę. Trzeba mieć umiejętność adaptacji, zamiłowanie do zmian, ciekawość świata – mówi Paula Kekeh, już pracująca w KE.
Jedni kuszą podróżami, inni ciekawym, niepowtarzalnym porządkiem dnia i możliwością znalezienia się w centrum wydarzeń. Mówią o stresie i zmęczeniu, ale też o miłości do tego zawodu. Nie brakuje zachęt praktycznych: dobra pensja i możliwość ciągłego doskonalenia się i uczenia nowych języków.
– Uważa się, że tłumacz to poliglota, który opanował do perfekcji wiele języków. Nie takich ludzi szukamy. Szukamy tych, którzy uczą się języków obcych, a doskonale mówią we własnym – mówi Anne-Marie Widlund-Fantini, szefowa tłumaczy francuskiego w europarlamencie. W unijnych instytucjach obowiązuje zasada, że tłumaczyć można z wielu języków, ale zawsze tylko na ojczysty.