– Podobna działalność militarna nie sprzyja umocnieniu wspólnego bezpieczeństwa, rozwojowi stosunków zaufania ani przewidywalności w tym regionie – tak rozmówca agencji ITAR-TASS w departamencie informacji i prasy rosyjskiego MSZ skomentował wczoraj fakt umieszczenia w Polsce rakiet Patriot. W Morągu – kilkadziesiąt kilometrów od granicy z obwodem kaliningradzkim – oficjalnie zainaugurowano wczoraj rotacyjne stacjonowanie baterii amerykańskich pocisków. Z czasem może ona zostać włączona do polskiego systemu obrony powietrznej.
– Niejednokrotnie mówiliśmy, że nie rozumiemy logiki i kierunku współpracy USA i Polski w tej sferze – kontynuował rozmówca rosyjskiej agencji. – Z ubolewaniem stwierdzamy, że nasze pytania do strony polskiej i amerykańskiej pozostały bez odpowiedzi, podobnie jak nasze argumenty na rzecz przeniesienia rejonu czasowej dyslokacji dalej od rosyjskiej granicy – dodał.
Niezadowolenie z powodu militarnej decyzji Polski i USA wyraził wczoraj na antenie państwowej telewizji Rossija-24 przewodniczący komisji spraw zagranicznych w Dumie Państwowej Konstantin Kosaczow. – Patrioty żadną miarą nie wpisują się w obecną logikę, w ducha obecnych stosunków rosyjsko-polskich, które mają rzeczywistą szansę normalizacji – mówił rosyjski deputowany, który dzisiaj będzie przebywać w Warszawie, gdzie ma się spotkać ze swoim polskim odpowiednikiem Andrzejem Halickim. Kosaczow ocenił, że rakiety w Polsce źle wpływają na klimat zaufania, o którym mówi się ostatnio zarówno w kontekście relacji Rosji z USA, jak i NATO. Przyznał jednak, że na razie patrioty nie są powodem do reagowania. Podobne sygnały dochodziły wczoraj z MSZ. – Rosja na razie nie zamierza rozmieścić rakiet Iskander w obwodzie kaliningradzkim w odpowiedzi na baterie Patriot w Polsce – twierdziły źródła ITAR-TASS.
Rosyjscy eksperci zwracają uwagę, że jakkolwiek decyzja o dyslokacji patriotów nie wzbudziła w Moskwie zachwytu, reakcja jest spokojniejsza, niż kiedy Polska i poprzednia administracja USA planowały umieszczenie na naszym terytorium wyrzutni rakiet przechwytujących dalekiego zasięgu, będących częścią tarczy antyrakietowej. Wówczas Moskwa regularnie ostrzegała i groziła odpowiedzią militarną, m.in. właśnie umieszczeniem w Kaliningradzie wycelowanych w polskie cele iskanderów.
– Nasze władze uważają, że nie mogą zostawić bez reakcji, iż inne państwo rozmieszcza w pobliżu naszych granic broń, tym bardziej że jest to broń amerykańska – mówi „Rz” publicysta Iwan Prieobrażeński, zajmujący się relacjami Rosji i Polski. – Z drugiej strony Rosja nie traktuje tego zbyt poważnie, o czym świadczy m.in. niski szczebel cytowanych urzędników – ocenia Prieobrażeński.