Trzymali w rękach portrety zaginionych przeciwników Aleksandra Łukaszenki – b. szefa MSW Jurija Zacharenki, polityka Wiktara Hanczara, operatora telewizji ORT Dmitrija Zawadzkiego oraz biznesmena i działacza społecznego Wiktora Krasauskiego.
– To następstwo pokazania w rosyjskiej telewizji dwóch części filmu "Ojciec chrzestny", które opowiadały o zaginionych – mówił "Rz" Andrej Sannikau, koordynator akcji "Europejska Białoruś".
Jak podkreślił, trudno się spodziewać zorganizowania kolejnej akcji po następnej części filmu. – Ale w sytuacji przedwyborczej, w jakiej się znajdujemy, Rosja dobrze przysłużyła się opozycji i całemu narodowi białoruskiemu, mówiąc prawdę o Łukaszence i jego rodzinie – dodał.
Wśród uczestników byli m.in. lider kampanii "Mów prawdę" Uładzimir Nieklajeu, przewodniczący opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Aleksander Lebiedźko, liderzy opozycyjnej Partii BNF Wiktar Iwaszkiewicz i Aleś Mech.
Każdego zbliżającego się do zgromadzonych w pobliżu Akademii Nauk demonstranta przeszukiwała milicja. Milicjanci podchodzili do uczestników i nawoływali do opuszczenia "nielegalnej demonstracji". A demonstranci przekonywali, że stanie w miejscu i trzymanie w ręku portretu zaginionej osoby nie jest nielegalne. Doszło do przepychanek z milicją.