Francuzi strajkują przeciwko reformie emerytalnej

Pół miliona pracowników sektora publicznego strajkowało, aby zaprotestować przeciw reformie emerytur

Publikacja: 07.09.2010 19:07

Demonstranci nie chcą podwyższenia wieku emerytalnego

Demonstranci nie chcą podwyższenia wieku emerytalnego

Foto: Associated Press

Baloniki, czerwone chorągiewki, gwizdki i wuwuzele – plac Republiki w centrum Paryża wyglądał wczoraj, jakby odbywał się tu festyn. Atmosfera była bojowa. Z głośników wozów ośmiu związków zawodowych, w tym największych CGT i CFDT, które wezwały do protestów, rozbrzmiewała pieśń włoskich partyzantów antyfaszystowskich „Bella Ciao, Bella Ciao”.

„Sarko jest skończony, ludzie wyszli na ulicę” – skandowali zebrani na placu pracownicy poczty, szpitali, sądów, policji, szkół, uniwersytetów, straży pożarnej i mediów publicznych.

[srodtytul]Podwyższyć emerytury[/srodtytul]

Dołączyli do nich politycy lewicy, antykapitaliści, maoiści i stowarzyszenia walczące o prawo pobytu dla nielegalnych imigrantów. W samym centrum placu, między stoiskami z kebabem i ekologicznymi kanapkami, grupa imigrantów z Mali rozwinęła transparent: „Sarkozy, żądamy prawa pobytu i mieszkania!”. Obok grupa Romów zbierała pieniądze na walkę o integrację, zasiłki i pracę. Miasto było sparaliżowane. Kursował co drugi pociąg metra i jeden na pięć pociągów kolei podmiejskiej.

Podobnie było w innych częściach kraju. W sumie odbyło się wczoraj ponad 200 manifestacji od Lille po Bordeaux. Już od poniedziałku wieczorem strajkowali pracownicy kolei i kontrolerzy lotów. Z powodu protestów nauczycieli i wykładowców odwołano zajęcia w szkołach i na uczelniach.

Według związków zawodowych na wezwanie do strajków odpowiedziało więcej pracowników niż 24 czerwca, kiedy na ulice wyszło – w zależności od źródeł – od 800 tysięcy do dwóch milionów osób, by protestować przeciwko projektowi reformy. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych doliczyło się tylko 450 tysięcy strajkujących na prowincji i 80 tysięcy w Paryżu (według organizatorów 270 tysięcy). Na ulice mogło wyjść nawet 2,5 mln ludzi.

To nie osłabiło entuzjazmu demonstrantów, którzy są przekonani, że głos ulicy zmusi rząd do wycofania reformy. Głosowanie nad projektem ma się odbyć 15 września. Projekt zakłada stopniowe – do 2018 roku – podniesienie wieku emerytalnego z obecnych 60 do 62 lat. – Będziemy walczyć. Nie odpuścimy. Prawo do emerytury w wieku 60 lat to prawo podstawowe. Jeśli rząd nie ma pieniędzy na emerytury, niech opodatkuje bogatych, a nie zabiera nam tego, na co ciężko pracowaliśmy – mówi „Rz” związkowiec z CGT Roger Mansuy, który przepracował 40 lat w przemyśle ciężkim. – Jeśli ta reforma przejdzie, będziemy dalej protestować. Zgotujemy piekło na ziemi.

Nie wszyscy podzielają jego zapał. – Nie wiem, po co komu ten strajk. Osobiście uważam, że trzeba dostosować się do nowej rzeczywistości. Społeczeństwo się starzeje. Ja nie mam nic przeciwko temu, by pracować dłużej – mówi Thomas Biarre, kierowca autobusu, który wraz z kolegami został oddelegowany do uspokojenia zdenerwowanych pasażerów transportu miejskiego. Jest zażenowany, rozgląda się nerwowo. – Wie pani, wstydzimy się przyznać, że nie strajkujemy – dodaje, wzruszając ramionami.

[srodtytul]Niech płaci L’Oréal[/srodtytul]

Francja należy do tych krajów w Europie, w których najwcześniej można przejść na emeryturę. Obowiązujący obecnie wiek emerytalny został obniżony z 65 lat prawie 30 lat temu za rządów nieżyjącego już prezydenta socjalisty Francois Mitterranda, pod naciskiem związków zawodowych, które uważają to za historyczne osiągnięcie.

W czasie gdy trwał strajk, minister pracy Eric Woerth, odpowiedzialny za reformę, usiłował przedstawić jej szczegóły w parlamencie. Musiał jednak przerwać, gdy posłowie partii komunistycznej wtargnęli na salę, by złożyć petycję przeciwko reformie. Po krótkiej przepychance obrady zostały wznowione, ale atmosfera nadal była gorąca.

Opozycyjna Partia Socjalistyczna nazwała reformę hańbą i zarzuciła rządowi brak konsultacji ze związkami i opozycją. – Rząd nie gra fair – grzmiał przewodniczący frakcji PS w parlamencie Jean-Marc Ayrault. Socjaliści zapowiedzieli, że jeśli dojdą do władzy po następnych wyborach, cofną reformę. Minister bronił się, jak mógł, argumentując, że Francuzi żyją teraz o 15 lat dłużej i „musi to mieć przełożenie na wiek emerytalny”.

Woerth i prezydent Francji byli też głównym obiektem drwin protestujących. Na dachach niektórych samochodów widniały plakaty z wizerunkiem Sarkozy’ego i Woertha w towarzystwie miliarderki i spadkobierczyni koncernu L’Oréal Liliane Bettencourt z napisem: „redystrybucja bogactwa”. To aluzja do afery, która wybuchła, gdy wyszło na jaw, że 87-letnia miliarderka wspierała finansowo kampanie wyborcze polityków prawicy. Woerth był wówczas ministrem budżetu i skarbnikiem rządzącej Unii na rzecz Ruchu Ludowego, a jego żona zarządzała częścią fortuny starszej pani. Opozycja domaga się dymisji ministra, a protestujący, by Bettencourt finansowała (zamiast polityków prawicy) emerytury. „Liliane zapłać za naszą emeryturę, ty jej nie potrzebujesz!” – krzyczeli związkowcy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019