Baloniki, czerwone chorągiewki, gwizdki i wuwuzele – plac Republiki w centrum Paryża wyglądał wczoraj, jakby odbywał się tu festyn. Atmosfera była bojowa. Z głośników wozów ośmiu związków zawodowych, w tym największych CGT i CFDT, które wezwały do protestów, rozbrzmiewała pieśń włoskich partyzantów antyfaszystowskich „Bella Ciao, Bella Ciao”.
„Sarko jest skończony, ludzie wyszli na ulicę” – skandowali zebrani na placu pracownicy poczty, szpitali, sądów, policji, szkół, uniwersytetów, straży pożarnej i mediów publicznych.
[srodtytul]Podwyższyć emerytury[/srodtytul]
Dołączyli do nich politycy lewicy, antykapitaliści, maoiści i stowarzyszenia walczące o prawo pobytu dla nielegalnych imigrantów. W samym centrum placu, między stoiskami z kebabem i ekologicznymi kanapkami, grupa imigrantów z Mali rozwinęła transparent: „Sarkozy, żądamy prawa pobytu i mieszkania!”. Obok grupa Romów zbierała pieniądze na walkę o integrację, zasiłki i pracę. Miasto było sparaliżowane. Kursował co drugi pociąg metra i jeden na pięć pociągów kolei podmiejskiej.
Podobnie było w innych częściach kraju. W sumie odbyło się wczoraj ponad 200 manifestacji od Lille po Bordeaux. Już od poniedziałku wieczorem strajkowali pracownicy kolei i kontrolerzy lotów. Z powodu protestów nauczycieli i wykładowców odwołano zajęcia w szkołach i na uczelniach.