Film wyemitowany w piątek wieczorem przypomniał widzom o sierpniowych pożarach w Rosji, potężnym smogu nad Moskwą i beztroskich wakacjach mera Łużkowa w Austrii. Szef rozgłośni Russkaja Służba Nowostiej Siergiej Dorienko, nazywany „telekillerem lat 90.”, mówił w komentarzu do filmu: „mer powinien być w Moskwie, ale bliższe mu są tyrolskie miejsca, gdzie wszystko jest piękne: krowy z dzwoneczkami i dziewki z dużymi cyckami”.
Nad „Sprawą w kaszkiecie” pracowali autorzy serii „Baćka chrzestny” kompromitującej prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę. Na celownik wzięli także żonę Łużkowa, najbogatszą kobietę w Rosji. „Mimo kryzysu roczne dochody Jeleny Baturiny sięgają 30 mld rubli (1 mld dol.). Mer twierdzi, że nie ma nic wspólnego z działalnością żony, ale przecież są małżeństwem i w świetle rosyjskiego prawa mają wspólną własność” – donosił lektor.
Eksperci twierdzą, że telewizyjny atak na Łużkowa (często noszącego kaszkiet na głowie), bliskiego współpracownika premiera Władimira Putina, to odpowiedź na krytykę mera pod adresem administracji prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Sprawa dotyczy m.in. budowy trasy Petersburg – Moskwa przez las w Chimkach, którego bronią mieszkańcy stolicy. Jej zwolennikiem był Putin. Miedwiediew odstąpił od tego projektu pod presją społeczną, proponując budowę alternatywnej drogi wokół Chimek. W „Rossijskoj Gaziecie” Łużkow ot- warcie skrytykował Miedwiediewa, a jego propozycję nazwał tanim pomysłem”. Wcześniej gazeta „Moskowskij Komsomolec” finansowana z budżetu stolicy napisała, że „zmiana szefa Moskwy, lojalnego wobec Putina i ciężko pracującego wraz z nim nad stabilizacją nie tylko Moskwy, ale także Rosji, otwiera drogę do pomarańczowego buntu, nieznanego dotąd Rosjanom”.
– Jurij Łużkow znalazł się w bardzo kłopotliwej sytuacji i zdaje sobie sprawę, że jego kariera zbliża się do końca – mówi „Rz” Aleksiej Muchin z moskiewskiego Centrum Informacji Politycznych. Twierdzi, że lista prezydenckich pretensji do mera jest długa i oprócz sprawy Chimek zawiera także brutalne sposoby tłumienia protestów opozycji oraz porażkę w walce z pożarami.
Eksperci twierdzą, że Łużkow kończy karierę nie tylko dlatego, że naraził się prezydentowi, ale również Putin ma dość jego samodzielności. Wczoraj w Moskwie jego dymisji żądała grupa sympatyków Frontu Lewicowego. Aresztowano 30 osób.