41-letnia Teresa Lewis została skazana na śmierć przez wstrzyknięcie trucizny w 2003 roku. Kobieta zleciła zabójstwa męża i pasierba, by uzyskać 250 tys. dolarów z polisy ubezpieczeniowej. Działo się to w październiku 2002 roku w hrabstwie Pittsylvania w Wirginii. Dwóch zabójców, 22-letniego wówczas Matthew Shallenbergera i 19- letniego Rodneya Fullera, poznała w supermarkecie. W zamian za zamordowanie bliskich obiecała im część pieniędzy z polisy. Z Shallenbergerem połączył ją także burzliwy romans. Lewis dostarczyła mężczyznom broń i naboje oraz zostawiła uchylone drzwi przyczepy na polu kempingowym, w której mieszkała z mężem, córką i pasierbem. Chwilę później Shallenberger i Fuller wtargnęli do przyczepy i zastrzelili Charlesa i Juliana Lewisów. Po dokonaniu zbrodni Lewis wyjęła z kieszeni konającego męża 300 dolarów i wręczyła je zabójcom w ramach zaliczki. Dopiero po godzinie powiadomiła pogotowie. Lewis jeszcze żył i gdy sanitariusze się nad nim pochylili, wyszeptał: „Moja żona wie, kto mi to zrobił”. Lewis przyznała się do zbrodni podobnie jak Shallenberger i Fuller. Tylko ona została jednak skazana na śmierć.

I właśnie to oburza przeciwników kary śmierci. Ich zdaniem oskarżeni nie zostali potraktowani równo w świetle prawa. – Shallenberger i Fuller dostali dożywocie, choć to oni pociągnęli za spust. Dlaczego Lewis została potraktowana bardziej surowo od nich? – mówi „Rz” Richard Dieter z Centrum Informacji o Karze Śmierci w Waszyngtonie. Według niego albo wszyscy troje powinni byli zostać skazani na śmierć, albo żadne z nich.

To niejedyna rzecz, która wzbudziła niepokój przeciwników kary śmierci. Psychiatra sądowy stwierdził, że wskaźnik inteligencji Lewis wynosi tylko 72, co oznacza, że jest na pograniczu upośledzenia umysłowego. Jej adwokaci argumentowali więc, że osoba tak ograniczona nie była w stanie zaplanować morderstwa.

Na dodatek Shallenberger w 2003 roku, trzy lata przed popełnieniem w więzieniu samobójstwa, napisał list, w którym przyznał, że mord był jego pomysłem i że „zmanipulował Lewis”, by uzyskać dostęp do pieniędzy z ubezpieczenia. Do sprawy wtrącił się nawet ambasador Unii Europejskiej w USA, przypominając, że stracenie upośledzonej umysłowo kobiety jest niezgodne z prawami człowieka.

Wielu Amerykanów uważa, że Lewis powinna zostać ułaskawiona, bo jest kobietą. – Kobiety rzadko zostają skazane na śmierć, mimo że popełniają 12 proc. morderstw – tłumaczy prof. Victor Streib z Northern University w Ohio. Między 1973 a 2009 r. sądy skazały 8118 osób na śmierć. Z tego tylko 2 proc. stanowiły kobiety. – Często sędziowie otwarcie mówią, że kara śmierci nie wchodzi w rachubę, bo oskarżona jest kobietą. Egzekucja kobiety wciąż wydaje się bardziej niemoralna i okrutna niż mężczyzny – uważa Streib. Od 1973 r. wykonano w USA ok. 1,2 tys. wyroków śmierci. Tylko 11 ze straconych to kobiety. W Wirginii kobietę po raz ostatni stracono w roku 1912. Lewis miała zostać pozbawiona życia w nocy z czwartku na piątek. Gubernator Bob McDonell, mógł w ostatniej chwili wstrzymać egzekucję. Tydzień temu zadeklarował jednak, że tego nie zrobi. We wtorek Sąd Najwyższy odrzucił wniosek Teresy Lewis o ułaskawienie. Na ostatni posiłek zażyczyła sobie kurczaka z zielonym groszkiem, puszki coli i szarlotki.