Deputowani irańskiego parlamentu wezwali władze do skazania na śmierć i egzekucji liderów opozycji Mir-Hosseina Musawiego i Mehdiego Karubiego. Ponad 100 posłów zgromadziło się wokół trybuny parlamentarnej i wymachując pięściami, skandowało na całe gardło jak na wiecu: „Musawi, Karubi muszą być uśmierceni!”.
Obaj opozycyjni politycy, kandydaci w wyborach prezydenckich w 2009 r., wzywali w ubiegłym tygodniu do manifestacji solidarności z rewolucjonistami egipskimi i sprzeciwu wobec autorytarnych rządów. Demonstracje, do których doszło w poniedziałek w kilku miastach irańskich, przerodziły się w gwałtowne starcia protestujących z policją.
W Teheranie, gdzie na ulice wyszły tysiące ludzi, zginęły dwie osoby, a kilkadziesiąt zostało rannych bądź ciężko pobitych. Protesty trwały do nocy z poniedziałku na wtorek, kiedy setki ludzi weszły na dachy budynków i zaczęły skandować: „Śmierć dyktatorowi”. Mieli na myśli prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.
– Mój kolega wrócił właśnie spod więzienia w Teheranie, gdzie jak zwykle obwieszczono nazwiska zatrzymanych. Na liście jest około 1,5 tysiąca osób – mówi „Rz” irańska opozycjonistka Maryam Mirza. – Manifestacje pokazały siłę opozycji, ale jest wielką niewiadomą, czy przerodzą się w trwały protest, taki jak w Egipcie. Władza celowo od razu użyła broni, żeby zastraszyć ludzi i powstrzymać przed wychodzeniem na ulice – dodaje.
[srodtytul]Kto strzelał, kto zginął?[/srodtytul]