– Mobilizujemy siły i montujemy koalicję. Nie możemy dopuścić do przegłosowania tego dokumentu. Mam nadzieję, że prawica go odrzuci – mówił w piątek „Rz" europoseł PiS Konrad Szymański. To on zaalarmował polskie media, że lewica, wbrew traktatom, forsuje w PE aborcję. – To najbardziej proaborcyjny dokument zgłoszony w Parlamencie Europejskim od wielu lat. Cała europejska klasa polityczna obiecywała Polakom w kampanii przed referendum akcesyjnym, że UE nie będzie się mieszała w sprawy dotyczące aborcji. We wtorek sprawdzimy wiarygodność lewicy w tym względzie – zapowiada.

W dokumencie jest m.in. zapis, że UE i państwa członkowskie muszą zagwarantować kobietom łatwy dostęp do środków antykoncepcyjnych, a także prawo do bezpiecznej aborcji. Jest też apel do członków Wspólnoty o promowanie aborcji na świecie. „UE i państwa członkowskie muszą wspierać społeczeństwo obywatelskie i organizacje kobiet, które propagują prawa kobiet, w tym prawa kobiet w zakresie praw seksualnych i reprodukcyjnych" – czytamy.

Według Szymańskiego dokument ten uderza w kompetencje państw członkowskich „do decydowania o kształcie ochrony prawnej dzieci nienarodzonych". Nessa Childers, eurodeputowana irlandzkich socjalistów, tłumaczy, że raport, który będzie poddany pod głosowanie we wtorek, niczego nie zmienia. – Stanowisko Unii pozostaje niezmiennie. Aborcja to sprawa indywidualna. Leży całkowicie i wyłącznie w gestii państw członkowskich – mówi „Rz". Po co zatem naciskać w tej sprawie na Parlament Europejski? – Ten wniosek nie ma mocy prawnej, ale ma moc propagandową. Sprawa aborcji to ostrzał artyleryjski. Co kilka miesięcy wraca do parlamentu, by powstało wrażenie, że takie jest stanowisko UE. Znajdą się tacy, którzy będą się potem na nie powoływać – mówi europoseł Ryszard Czarnecki (PiS).

Aborcyjne wnioski pojawiały się już w PE kilkakrotnie – przy różnych okazjach i pod  różnymi postaciami. Dokładnie rok temu była to rezolucja o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, w której również pojawił się zapis o zapewnieniu kobietom dostępu do antykoncepcji i aborcji. Tym razem – jak informuje Konrad Szymański – aborcja wróciła „pod pretekstem zmniejszania nierówności zdrowotnych w UE". Poprzedni wniosek PE przegłosował większością blisko 130 głosów.

– Stało się tak, gdyż po stronie chadecji nie ma takiej woli walki jak po stronie lewicy. Wielu chadeków nie chce już umierać za wartości, bo może stracić wyborców centrowych – przyznaje Ryszard Czarnecki. Jak będzie tym razem? Konrad Szymański jest dobrej myśli. Mówi, że antyaborcyjną koalicję poparli już niektórzy prawicowi, ale liberalni deputowani, którzy czasem w podobnych sprawach stoją po stronie lewicy. Z aborcyjnymi propozycjami socjalistów otwarcie nie zgadzają się też najczęściej przedstawiciele prawicy Włoch, Hiszpanii i Portugalii, a także Słowacji i Węgier.