Głosowanie nad konstytucją odbędzie się w węgierskim parlamencie dziś. Wynik jest z góry przesądzony, gdyż partia rządząca, prawicowy Fidesz, ma absolutną większość.
Przeciw projektowi opracowanemu przez partię premiera Viktora Orbana protestowało w sobotę około 7 tysięcy ludzi. W demonstracji wzięli udział opozycyjni socjaliści i liberałowie, organizacje obrony praw człowieka, feministki i stowarzyszenia gejowskie. Organizatorzy zarzucili rządowi brak konsultacji ze społeczeństwem, twierdzili, że nowa konstytucja powinna uzyskać akceptację w referendum. Przypomnieli, że projekt upubliczniono dopiero 14 marca, nie było więc czasu na pogłębioną debatę na jego temat.
Według konstytucji, która ma wejść w życie 1 stycznia 2012 roku, nazwa kraju zostanie zmieniona z Republiki Węgierskiej na Węgry. W projekcie znalazły się odwołania do Korony Węgierskiej, pojęcia związanego z historyczną koncepcją Wielkich Węgier – kraju o powierzchni o ponad dwie trzecie większej od obecnej. Zgodnie z nową ustawą zasadniczą władze będą mogły przyznać Węgrom mieszkającym poza granicami kraju, ale na terenie Wielkich Węgier, prawo do głosowania w węgierskich wyborach.
Ograniczone zostały prerogatywy Trybunału Konstytucyjnego, rozszerzono za to uprawnienia prezydenta. Wprowadzono też zapis o ochronie małżeństwa jako związku kobiety z mężczyzną.
Fidesz argumentował, że dotychczas obowiązująca konstytucja to „stalinowska" ustawa zasadnicza z 1949 roku. Po wyborach w kwietniu zeszłego roku nowelizowano ją dziesięć razy. Socjaliści i liberałowie zbojkotowali jednak prace nad projektem Fideszu, zarzucając mu, że chce wprowadzić „partyjną, orbanowską konstytucję" i nie słucha argumentów opozycji.