Do końca 2011 roku dwa dywizjony nowych rakiet znajdą się na uzbrojeniu oddziałów obrony przeciwlotniczej Floty Bałtyckiej stacjonujących w obwodzie kaliningradzkim – twierdzą anonimowe źródła. Pierwsze transporty już przybyły.
S-400 Triumf to ruchome wyrzutnie rakiet zwalczających cele powietrzne. Według Rosjan nie mają odpowiednika w świecie. Mogą niszczyć „niewidzialne" samoloty, wykonane w technologii Stealth, a także jednocześnie śledzić ponad 300 latających jednostek i ostrzelać w jednym momencie 36 z nich. Ich zasięg to 400 km.
– Zapowiedź umieszczenia tych wyrzutni nie jest niczym nowym, bo Rosjanie grozili już, że to zrobią, gdy NATO rozszerzało się na Wschód. Oczywiście Rosję zawsze trzeba traktować poważnie, ale uważam, że te plany to polityczny manewr – mówi „Rz" Raimundas Lopata, szef litewskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych. Podobne głosy słychać w Polsce. – To dyżurny temat, który ciągle powraca i na razie niewiele ma wspólnego z realiami – uważa szef BBN gen. Stanisław Koziej.
Ministerstwo Obrony Litwy uznało jednak, że to przejaw postępującej militaryzacji obwodu kaliningradzkiego. Przypomniało też, że w deklaracji lizbońskiej z 2010 r. NATO i Rosja uznały, że wzajemnie nie uważają się za przeciwników.
Niedawna konferencja NATO – Rosja w Soczi przypieczętowała jednak zdecydowaną odmowę sojuszu wobec zgłaszanych przez Kreml propozycji stworzenia wspólnego systemu obrony przeciw możliwym atakom jądrowym ze strony Korei Północnej czy Iranu. Moskwa uznała to za dowód, iż samodzielny system Zachodu będzie tworzony również przeciw niej.