To był niezwykle dramatyczny dzień w Nowym Jorku. Około godziny pierwszej w nocy z poniedziałku na wtorek położony niedaleko Wall Street park Zuccotti otoczyły wozy policyjne. Wokół rozbitego 17 września obozowiska „oburzonych" stanęło co najmniej 400 funkcjonariuszy, a kapitan policji przez megafony wzywał „okupujących" do opuszczenia terenu.
Oficerowie rozdali protestującym ulotki z krótkim uzasadnieniem decyzji o eksmisji: „Miasto zdecydowało, że dalsza okupacja parku Zuccotti stanowi coraz większe zagrożenie dla zdrowia i bezpieczeństwa przeciwpożarowego", „Żądamy również, byście natychmiast na jakiś czas opuścili park, tak aby mógł on zostać posprzątany. Po kilku godzinach będziecie mogli wrócić. Jeśli się na to zdecydujecie, nie możecie jednak przynieść ze sobą namiotów, śpiworów, brezentów i innego tego rodzaju ekwipunku" – mogli przeczytać „oburzeni". Duża część z nich nie zamierzała jednak posłuchać władz. – Nie poddamy się! – zaczęli skandować. W centrum okupowanego parku, gdzie protestujący urządzili sobie stołówkę, niektórzy uczestnicy pro- testu zaczęli wznosić ze stołów barykady.
W środku nocy
Później policjanci przystąpili do usuwania namiotów i wynoszenia opierających się demonstrantów.
– Kradną namioty 99 procentom – krzyczeli młodzi ludzie, którzy protestując przeciwko nierównościom społecznym, uważają się za przedstawicieli 99 procent Amerykanów. – Czyj to park? Nasz park! – skandowali.
Innego zdania jest jednak zarówno prywatny właściciel parku, okoliczni mieszkańcy i biznesmeni, jak i burmistrz Nowego Jorku. – Żadne prawo nie jest nieograniczone, a każde wiąże się z obowiązkami. Pierwsza poprawka daje każdemu nowojorczykowi prawo do wypowiedzi, ale nie daje nikomu prawa do sypiania w parku i pozbawiania innych osób możliwości korzystania z niego – zauważył Michael Bloomberg. – Niestety, park stał się miejscem, gdzie ludzie przychodzili nie po to, aby protestować, ale raczej po to, by łamać prawo i w niektórych przypadkach, by ranić innych – tłumaczył, podkreślając, że nie mógł czekać, „aż ktoś zostanie zabity".