To rutynowe zmiany – twierdzi ambasada Rosji. W styczniu z Ottawy wyjechali m.in. attaché wojskowy oraz konsul, łącznie 11 osób. Stało się to akurat wtedy, gdy kanadyjskie służby specjalne wykryły szpiega. Podporucznik marynarki Jeffrey Paul Delisle został oskarżony o przekazywanie tajemnic państwowych obcemu państwu. Jeśli zostanie skazany, grozi mu dożywotnie więzienie.
Według opiniotwórczego dziennika „The Globe and Mail" rosyjscy dyplomaci wyjechali z Kanady na żądanie tamtejszego MSZ. I wiąże się to bezpośrednio z Delislem.
– Możemy w zasadzie jedynie spekulować o całej sprawie. Nasz rząd usiłuje postępować bardzo ostrożnie, nie oskarża Rosji i nie stwierdza publicznie, że rosyjscy dyplomaci są persona non grata – powiedział „Rz" prof. Aurel Braun z Uniwersytetu Toronto. – Najwyraźniej chcemy mieć dobre stosunki z Rosją, można natomiast wątpić, czy podobne jest wobec nas dążenie Moskwy.
Podporucznik trafił do marynarki w 2001 r. Jak wynikało z jego wpisów w portalach społecznościowych, interesował się komputerami, książkami, ogrodnictwem i bronią palną oraz filmami o wampirach. Trafił do Królewskiej Szkoły Wojskowej w Kingston.
Oficjalnie wiadomo, że uzyskał dyplom z politologii, ale policja podczas przesłuchania w sądzie dowodziła, że jego specjalnością są tajne operacje wywiadowcze. O konkretach jego szpiegowskiej aktywności wiadomo niewiele. Działalność szpiegowską zaczął prowadzić w lipcu 2007 r., a zakończył ją zaledwie kilka dni temu – dokładnie wtedy, gdy został aresztowany.