Chodzi o zmodernizowaną wersję rakiet RS-24 Jars. Ma zasięg do 12 tys. kilometrów i może być wyposażona w sześć samodzielnie naprowadzanych głowic jądrowych. Zdaniem rosyjskich ekspertów nowa rakieta jest w stanie przedrzeć się przez tarczę antyrakietową NATO, której budowę potwierdzono na ostatnim szczycie sojuszu w Chicago.
– Trudno stwierdzić z całą pewnością, czy test był zamierzoną odpowiedzią na plany NATO, ale władze Rosji od lat obiecują skonstruowanie cudownej rakiety, która unieszkodliwi system obrony przecirakietowej sojuszu północnoatlantyckiego – mówi „Rz" Aleksander Golc, komentator wojskowy.
Politolog i krytyk Kremla Andriej Piontkowski tłumaczy, że odpalenie rakiety nie oznacza demonstracji siły, a jest przede wszystkim „demonstracją samochwalstwa Kremla". – Ma uświadomić obywatelom, że Rosja potrafi się bronić. Ale to nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem – mówi „Rz" Piontkowski.
Golc zwraca uwagę, że obecnemu testowi nie towarzyszyła „agresywna retoryka".
Poprzednia próba z nową rakietą we wrześniu 2011 roku zakończyła się niepowodzeniem. Rosyjski resort obrony potwierdził wówczas, że doszło do prób „nowych prototypów rakiet" na kosmodromie w okolicy Archangielska.