Czy Sandy może przesądzić o wyniku wyborów

Barack Obama wrócił na szlak kampanii po przerwie spowodowanej huraganem Sandy. Także republikanin Mitt Romney znów walczy o głosy. Kataklizm kładzie się jednak cieniem na wyborach

Aktualizacja: 02.11.2012 01:48 Publikacja: 02.11.2012 00:42

Nowy Jork. Kilkadziesiąt domów zniszczonych przez pożar, który wybuchł po przejściu huraganu

Nowy Jork. Kilkadziesiąt domów zniszczonych przez pożar, który wybuchł po przejściu huraganu

Foto: AP

Obama, który jeszcze w środę wraz z republikańskim gubernatorem Chrisem Christiem odwiedzał zniszczony przez huragan stan New Jersey, już następnego dnia pojawił się w Wisconsin, a w kolejnych dniach w Nevadzie i Kolorado, trzech stanach, które mogą przesądzić o tym, kto zdobędzie 270 głosów kolegium elektorskiego potrzebnych do zwycięstwa we wtorkowych wyborach.

Także Mitt Romney w pierwszych dniach po uderzeniu huraganu zawiesił właściwą kampanię, zamieniając spotkania z wyborcami w akcje zbiórki funduszy na ofiary Sandy. Pierwszy wiec z jego udziałem zorganizowano w środę wieczorem na Florydzie, ale były gubernator Massachusetts powstrzymał się przed personalnymi atakami na Obamę, apelując o głosy, które pozwolą na wprowadzenie „prawdziwych zmian" w Waszyngtonie. W czwartek republikanin pojawił się już w Wirginii.

Jak wykorzystać Sandy, nie narażając się na zarzut upolityczniania ludzkiej tragedii? – to dylemat, przed jakim stanęli spin doktorzy obu kampanii wyborczych. Z ich punktu widzenia Obama musi zrekompensować kilkudniową nieobecność na szlaku kampanii wizerunkowym zwycięstwem jako urzędujący prezydent zdolny do pokierowania akcją ratunkową i odbudową zniszczeń. To jednak stąpanie bo cienkim lodzie, bo przedłużająca się akcja usuwania skutków zniszczeń i opóźniony powrót do w miarę normalnego życia obciążać będą jego konto. Prezydent poniósł także straty z powodu zamknięcia lokali wyborczych w stanach, gdzie ordynacja umożliwiała wcześniejsze oddanie głosów, bo z tej możliwości korzystali częściej sympatycy demokratów.

Najnowszy sondaż opublikowany przez Fox News wskazuje, że w wyścigu wyborczym obaj kandydaci idą łeb w łeb i mają po 46 proc. poparcia. Także inne publikowane ostatnio wyniki badań wskazują, że różnica między Obamą a Romneyem mieści się w granicach błędu statystycznego.

Z informacji, jakie przekazał sztab wyborczy Obamy, wynika, że w ostatnich dniach kampanii prezydent będzie się odwoływał przede wszystkim w swoim przekazie do klasy średniej, choć nie wiadomo, czy będzie atakował Romneya tak ostro jak tuż przed huraganem. Prawdopodobnie stonuje nieco retorykę, aby lansować wizerunek dojrzałego przywódcy, który w obliczu zniszczeń odsuwa na bok doraźne cele polityczne.

Doradcy Romneya także radykalnie obniżyli ton jego wystąpień, zdając sobie sprawę, że istnieją granice krytyki, których republikanin nie może obecnie przekraczać. Może to jednak oznaczać koniec marszu w górę byłego gubernatora Massachusetts w przedwyborczych sondażach.

Jednak na drugim planie toczy się bezpardonowa walka o każdy głos w swing states – dziewięciu stanach, które przesądzą o ostatecznym wyniku wyborów. Oba obozy nie przestały finansować agresywnych spotów wyborczych.

Huragan, mimo że dotknął głównie stanów popierających z reguły demokratycznych kandydatów na prezydenta, może przełożyć się  także bezpośrednio na wynik wyborów. W Pensylwanii niska frekwencja wyborcza w zniszczonej, a głosującej zwykle na demokratów, Filadelfii może sprawić, że to Romney dzięki głosom z konserwatywnych powiatów wiejskich wygra w całym stanie. Zdewastowane New Jersey zagłosuje pewnie na Obamę.

Peter Grier, komentator „Christian Science Monitor", pisze o „syndromie Sandy", który w przyszłości opisywać będą politolodzy i historycy – każda z przegranych stron będzie mogła winić kataklizm za wyborczą porażkę.

Obama, który jeszcze w środę wraz z republikańskim gubernatorem Chrisem Christiem odwiedzał zniszczony przez huragan stan New Jersey, już następnego dnia pojawił się w Wisconsin, a w kolejnych dniach w Nevadzie i Kolorado, trzech stanach, które mogą przesądzić o tym, kto zdobędzie 270 głosów kolegium elektorskiego potrzebnych do zwycięstwa we wtorkowych wyborach.

Także Mitt Romney w pierwszych dniach po uderzeniu huraganu zawiesił właściwą kampanię, zamieniając spotkania z wyborcami w akcje zbiórki funduszy na ofiary Sandy. Pierwszy wiec z jego udziałem zorganizowano w środę wieczorem na Florydzie, ale były gubernator Massachusetts powstrzymał się przed personalnymi atakami na Obamę, apelując o głosy, które pozwolą na wprowadzenie „prawdziwych zmian" w Waszyngtonie. W czwartek republikanin pojawił się już w Wirginii.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017