Syria bez Asada i dżihadystów

Ameryka wykuwa wizję przyszłej Syrii. Trudną do zrealizowania.

Publikacja: 13.12.2012 01:55

Dyplomaci, „przyjaciele Syrii”, wczoraj w Marrakeszu

Dyplomaci, „przyjaciele Syrii”, wczoraj w Marrakeszu

Foto: AP

Wczoraj w marokańskim Marrakeszu zebrali się przedstawiciele ponad 100 państw na spotkaniu poświęconym zakończeniu syryjskiej wojny domowej. Zanim do niego doszło, USA podjęły dwie ważne decyzje, które zapewne określą politykę Zachodu i prozachodnich państw arabskich wobec Syrii.

Jedną z nich ogłosił kilkanaście godzin przed rozpoczęciem w Maroku spotkania Przyjaciół Syrii prezydent Barack Obama. Powiedział, że USA uznają opozycyjną koalicję za jedynego prawowitego przedstawiciela kraju. Szczególnie istotne jest słowo „jedyny", bo już wcześniej Amerykanie (i nie tylko oni) popierali opozycję.

Ameryka dołączyła tym samym do Francji, która pierwsza na Zachodzie podjęła taką decyzję po zawiązaniu się koalicji przeciwników Baszara Asada na spotkaniu w Katarze miesiąc temu. Podobne stanowisko zajmowały też monarchie z Półwyspu Arabskiego.

Spodziewano się, że tropem Ameryki pójdą inni zachodni i arabscy przyjaciele Syrii. Na pewno nie zrobi tak Rosja, najważniejszy sojusznik Baszara Asada, która od razu „wyraziła zdziwienie" deklaracją Obamy.

Drugą ważną decyzję Waszyngton podjął już w poniedziałek. Wpisał na listę zagranicznych organizacji terrorystycznych Front An Nusra, rebelianckie ugrupowanie podejrzewane o związki z al Kaidą. Niewątpliwie jest to organizacja skrajnych fundamentalistów spod czarnej dżihadystycznej flagi mające pod bronią od kilku do 10 tysięcy ludzi. Co ważniejsze, bardzo dobrze sobie radzi na froncie wojny domowej w Syrii. To właśnie bojownicy An Nusra notowali ostatnio sukcesy, zdobyli kilka baz wojsk rządowych, najskuteczniej walczyli w Aleppo, organizowali też prawdopodobnie zamachy samobójcze w Damaszku.

Barack Obama popiera przeciwników Baszara Asada

Wpisanie najskuteczniejszego w walce z wojskami Baszara Asada ugrupowania na listę terrorystów wywołało krytykę ze strony syryjskiego Bractwa Muzułmańskiego, bardzo wpływowego wśród opozycji. „Decyzja jest błędna. Jedynym terrorystą w Syrii jest Baszar Asad" – oświadczyli Bracia.

Obie decyzje Waszyngtonu określiły warunki brzegowe zachodniej polityki – nie do zaakceptowania jest nie tylko obecny dyktator, ale i skrajni fundamentaliści, którzy zresztą i tak nie weszli w skład opozycyjnej koalicji, bo nie gwarantowała powstania państwa islamskiego.

Według agencji Reuters Przyjaciele Syrii mieli wezwać Baszara Asada, by „się odsunął", dając szansę „transformacji politycznej".

Brzmi to jak zachęta do negocjacji między ludźmi dyktatora a umiarkowanymi rebeliantami, swoistego damasceńskiego okrągłego stołu. Otoczenie Baszara Asada – głównie tak jak on reprezentanci uprzywilejowanej teraz mniejszości alawickiej – obawia się zemsty większości sunnickiej. Dlatego trwa przy dyktatorze, a nawet, jak mówią eksperci, nie daje mu szansy na ucieczkę z Damaszku, co pozwoliłoby zakończyć wojnę domową, która od lutego zeszłego roku pochłonęła około 42 tysiące ofiar śmiertelnych.

Uznanie najradykalniejszych sunnitów za terrorystów może być traktowane jako rodzaj gwarancji dla alawitów, którzy zdecydują się porzucić dyktatora, by wspólnie z umiarkowaną opozycją, też w znacznym stopniu sunnicką, utworzyć tymczasowy rząd pojednania.

To jest jednak plan bardzo trudny do zrealizowania. Lęki alawitów i innych mniejszości, w tym chrześcijan, przed dominującymi sunnitami nie znikną dzięki wpisaniu radykałów na jakąkolwiek listę. Pokojowe zwycięstwo umiarkowanej opozycji i reżimowców z czystymi rękami jest niestety mało prawdopodobne.

Wczoraj w marokańskim Marrakeszu zebrali się przedstawiciele ponad 100 państw na spotkaniu poświęconym zakończeniu syryjskiej wojny domowej. Zanim do niego doszło, USA podjęły dwie ważne decyzje, które zapewne określą politykę Zachodu i prozachodnich państw arabskich wobec Syrii.

Jedną z nich ogłosił kilkanaście godzin przed rozpoczęciem w Maroku spotkania Przyjaciół Syrii prezydent Barack Obama. Powiedział, że USA uznają opozycyjną koalicję za jedynego prawowitego przedstawiciela kraju. Szczególnie istotne jest słowo „jedyny", bo już wcześniej Amerykanie (i nie tylko oni) popierali opozycję.

Pozostało 83% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022