Pomógł Biden
Osiągnięcie kompromisu było możliwe m.in. dzięki aktywnemu włączeniu się do negocjacji wiceprezydenta USA Joego Bidena. Przez wiele lat był on senatorem, więc nie miał problemów z odnowieniem osobistych relacji z dawnymi kolegami. Porozumienie osiągnięto zaledwie trzy godziny przed północą i skierowano ustawę pod głosowanie. W ostatniej chwili obie strony poszły na ustępstwa. Republikanie zgodzili się, aby odłożyć na dwa miesiące wejście w życie cięć budżetowych. Biały Dom z kolei zgodził się, aby podwyższona stopa podatku spadkowego obowiązywała w przypadku majątków, których wartość przekracza 15 milionów dolarów.
Prezydent Barack Obama, kiedy komentował zawarcie kompromisu, przyznał, że żadna ze stron nie osiągnęła w pełni tego, czego się domagała, ale zasugerował jednocześnie, że podpisze przesłaną mu z Kapitolu ustawę. Prezydent mówił o poparciu obu partii dla porozumienia, które „chroni 98 proc. Amerykanów i 97 proc. właścicieli drobnych biznesów przed podwyżką podatków".
Republikański lider mniejszości w izbie wyższej senator Mitch McConnell uznał kompromis za „niedoskonałe rozwiązanie". Stwierdził jednak, że warto było go zawrzeć, aby oszczędzić przykrych konsekwencji finansowych wyborcom.
Wynik debaty w izbie niższej Kongresu stał się więc kwestią kluczową. Kompromis poprą z pewnością znajdujący się w mniejszości demokraci oraz część umiarkowanych republikanów, obawiających się, iż wyborcy obarczą ich odpowiedzialnością nie tylko za spadek z klifu fiskalnego, lecz także za uderzenie po ich własnych portfelach. Bez przyjęcia ustawy przez Izbę Reprezentantów wszyscy Amerykanie płaciliby w 2013 r. znacznie wyższe podatki. Politycznie klif fiskalny obciążyłby izbę niższą, ponieważ w Senacie kompromis przegłosowano ogromną większością głosów 89:9. Przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner jeszcze przed wznowieniem obrad dał do zrozumienia, że republikanie mogą próbować poprawiać senacką wersję ustawy, co wydłużyłoby proces legislacyjny. „Decyzję podejmiemy po dokładnym przyjrzeniu się ustawie" – napisał Boehner w oświadczeniu.
Klif oznacza recesję
Przed ewentualnymi konsekwencjami klifu fiskalnego od miesięcy ostrzegają ekonomiści. Połączenie podwyżek podatków i cięć budżetowych spowodowałoby znaczny spadek wydatków konsumenckich. Ponieważ popyt wewnętrzny generuje w USA aż 70 proc. amerykańskiego PKB, Stany Zjednoczone mogłyby wpaść w kolejną recesję. Odczułaby ją także pogrążona w kryzysie Unia Europejska.
Przyjęcie kompromisu w sprawie klifu fiskalnego jest jednak tymczasowym rozwiązaniem. – Przegłosowanie tego kompromisu nie oznacza końca negocjacji. Do tego nam bardzo daleko – ostrzega przywódca większości w izbie wyższej Kongresu, demokratyczny senator Harry Reid. Przez najbliższe dwa miesiące obie partie będą prowadzić spory, jak ograniczyć gigantyczny deficyt budżetowy. Nad Waszyngtonem będą ciągle wisieć przegłosowane jeszcze w 2011 r. obowiązkowe cięcia podatkowe. Sądząc po głębokości podziałów między demokratami a republikanami, Waszyngton czeka kolejny polityczny dreszczowiec.