Na Davida Ranta przed sądem czekała rodzina, między innymi ciężarna córka. Miała dwa lata, gdy w 1991 r. został skazany. - Jestem przytłoczony – mówił dziennikarzom 58-letni Ranta: - Czuję się, jakbym płynął pod wodą...

Dramatyczny zwrot w jego sprawie nastąpił dwa dni temu, gdy prokurator okręgowy Brooklynu złożył w sądzie dokumenty, w których poprosił o oddalenie oskarżenia, ponieważ „brak dowodów, które ponad wszelką wątpliwość świadczyłyby o winie skazanego".

8 lutego 1990 r. uzbrojony napastnik próbował obrabować kuriera przewożącego diamenty. Kurier zdołał jednak uciec. Wówczas przestępca podszedł do samochodu rabina Chaskela Werzbergera, ocalałego z Holocaustu, i strzelił mu w głowę. Wyrzucił ciało z samochodu i odjechał.

Niedługo po pogrzebie rabina, w którym brały udział tysiące ludzi, wyznaczono 10 tys. nagrody za pomoc w schwytaniu winnego próby napadu i zabójstwa. Gdy Ranta trafił do aresztu, a później na proces codziennie odbywały się demonstracje, których uczestnicy żądali skazania go na karę śmierci.Choć utrzymywał, że jest niewinny, sędziowie zdecydowali, że ma spędzić w więzieniu ponad 37 lat.

Dochodzenie wznowiono dwa lata temu. Do adwokata Ranty zgłosił się mężczyzna, który opowiedział, jak policja podpowiedziała mu, że podczas okazania podejrzanych ma wskazać „tego z dużym nosem". Śledczy dotarli też do kobiety, której mąż wyznał, że zamordował rabina. Niewinność Ranty ostatecznie potwierdziły badania DNA.