Litwa forsuje umowę z Ukrainą

Wilno chce za wszelką cenę podpisania umowy stowarzyszeniowej UE z Ukrainą. To może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Publikacja: 27.05.2013 01:59

Uwięzienie Julii Tymoszenko wciąż psuje relacje Unii Europejskiej z Ukrainą

Uwięzienie Julii Tymoszenko wciąż psuje relacje Unii Europejskiej z Ukrainą

Foto: AFP

Od 1 lipca przewodzenie w UE obejmuje na pół roku Litwa. Dla tego małego kraju, zwykle nieobecnego w wielkich debatach, prezydencja jest szansą na odciśnięcie swojego śladu w Unii. Najważniejszym wydarzeniem będzie szczyt Partnerstwa Wschodniego zaplanowany na 28 listopada w Wilnie. Może się on okazać sukcesem, gdyby doszło do podpisania negocjowanej od dawna umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.

Litewska dyplomacja usilnie forsuje ten cel, nie bacząc na koszty. Z nieoficjalnych rozmów z jej przedstawicielami wynika, że dla Litwy sprawa uwięzienia Julii Tymoszenko jest drugorzędna. Ukrainie powinno dać się umowę stowarzyszeniową, aby odciągnąć ją od Rosji i wciągnąć w orbitę wpływów europejskich.

Zachowanie Litwy budzi jednak zniecierpliwienie innych. – Zdecydowanie przesadzają. Co gorsza, ich argumenty słychać przecież w Kijowie. I to zmniejsza presję na rząd w realizowaniu reform wymaganych przez Unię jako warunek podpisania umowy – twierdzi rozmówca z unijnych instytucji w Brukseli, zaangażowany w temat Partnerstwa Wschodniego.

Pierwsze negatywne rezultaty już widać. W ostatnią środę litewski argument podniósł szef MSZ Ukrainy Leonid Kożara: – Nasze stanowisko sprowadza się do tego, że kwestia losu 46 milionów Ukraińców oraz obywateli UE nie może być przyćmiona przez jedną sprawę kryminalną, która dotyczy Tymoszenko – powiedział.

Tymoszenko odbywa karę więzienia za rzekome nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją w czasach, gdy była premierem. Zdaniem UE jej uwięzienie jest aktem politycznym i jej uwolnienie, a przynajmniej skierowanie na leczenie czy obietnice powtórzenia procesu, to jeden z warunków umowy stowarzyszeniowej.

Sama Tymoszenko jest za taką umową, ale w sytuacji, gdy Ukraina wypełni warunki. A pozostało ich 11 i dotyczą przede wszystkim państwa prawa, wolności mediów, uczciwego sądownictwa. Z naszych informacji wynika, że w ocenie Komisji Europejskiej, która w imieniu UE negocjuje z Ukrainą, w 8 punktach widać postęp. Ale w trzech nie dzieje się nic. Ta część obejmuje: więźniów politycznych, a w praktyce Tymoszenko, ordynację wyborczą i urząd prokuratora generalnego.

Unia chce od Kijowa jednego nowego prawa, które zerwałoby z obecną praktyką uchwalania odrębnych ordynacji na kilka miesięcy przed każdymi wyborami. Potrzebna jest reforma pozwalająca przede wszystkim na odpolitycznienie urzędu prokuratora generalnego. Powołano co prawda do tego komisję, ale na jej czele stanął obecny prokurator generalny. Trudno się spodziewać, aby zaproponował on działania podważające jego pozycję.

Bruksela ma mandat na techniczne przygotowanie umowy do podpisania. W praktyce więc działa tak, jakby decyzja miała być pozytywna. W tym czasie stara się utrzymywać presję na Kijów, żeby pozostałe warunki wypełniał. Litewska strategia osłabia jednak tę presję. Ostateczna decyzja zapadnie na poziomie politycznym na spotkaniu Rady Ministrów Spraw Zagranicznych w październiku lub listopadzie. Kraje naszego regionu skłonne są wybaczyć Janukowyczowi jego grzechy, choć żaden z nich – nawet przychylna Ukrainie Polska – nie idzie tak daleko jak Litwa.

Z drugiej strony są państwa Europy Zachodniej, w tym przede wszystkim Niemcy. – Ich postawa będzie kluczowa. Innym ważnym krajom zachodnim Ukraina jest raczej obojętna – mówi nam dyplomata jednego z państw UE. Na razie z Berlina nie płyną żadne nowe sygnały. A do tej pory Niemcy bardzo wyraźnie opierały się ustępstwom na rzecz Janukowycza.

– To wynika z kilku powodów. Po pierwsze pod rządami Angeli Merkel Niemcy w UE dużo bardziej niż wcześniej stawiają na prawa człowieka. Po drugie sprawę Tymoszenko bardzo nagłaśnia Europejska Partia Ludowa w Parlamencie Europejskim, której członkiem jest CDU. Po trzecie wreszcie sama Merkel odwiedzała Tymoszenko w więzieniu. Jej osobiście, po ludzku, los Tymoszenko leży na sercu – uważa Stefan Meister, ekspert think tanku DGAP w Berlinie.

Meister nie ma wątpliwości, podobnie jak unijni dyplomaci, że teraz wszystko jest w rękach Ukrainy. Jeśli z Kijowa popłyną sygnały chęci zmiany, to UE może umowę stowarzyszeniową podpisać, nawet w sytuacji ułomnego wypełnienia warunków.

Od 1 lipca przewodzenie w UE obejmuje na pół roku Litwa. Dla tego małego kraju, zwykle nieobecnego w wielkich debatach, prezydencja jest szansą na odciśnięcie swojego śladu w Unii. Najważniejszym wydarzeniem będzie szczyt Partnerstwa Wschodniego zaplanowany na 28 listopada w Wilnie. Może się on okazać sukcesem, gdyby doszło do podpisania negocjowanej od dawna umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą.

Litewska dyplomacja usilnie forsuje ten cel, nie bacząc na koszty. Z nieoficjalnych rozmów z jej przedstawicielami wynika, że dla Litwy sprawa uwięzienia Julii Tymoszenko jest drugorzędna. Ukrainie powinno dać się umowę stowarzyszeniową, aby odciągnąć ją od Rosji i wciągnąć w orbitę wpływów europejskich.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017