Jest oburzony, że w zachodnich mediach w odniesieniu do odsunięcia Mohameda Mursiego od władzy przez armię używa się określenia „zamach stanu". - Mursi nie szanował prawa, nie szanował mniejszości, w tym chrześcijan, i nie szanował haseł rewolucji z 2011 roku, która obaliła Hosniego Mubaraka i otworzyła drogę do władzy islamistom. W krótkim czasie zrobił więcej błędów i dopuścił się większych przestępstw niż Mubarak przez lata – dodał dr Sobhi, który dzień odsunięcia od władzy Mursiego uważa za najszczęśliwszy w swoim życiu.
- Nawet wyszedłem wiwatować z żoną na plac Tahrir, choć wcześniej, gdy był głównym miejscem rewolucji, nigdy tam nie byłem.
Kilka miesięcy temu na kairskim placu Tahrir pojawił się nowy koptyjski papież Tawadros II. Pokropił wodą święconą protestujących tam wówczas przeciwników Mursiego, w znacznej większości muzułmanów (chrześcijanie to mniejszość, kilkanaście procent z 82 mln mieszkańców Egiptu).
Od tej pory wśród zwolenników Bractwa Muzułmańskiego zaczęła krążyć plotka, że był to zbiorowy akt przejścia opozycji na chrześcijaństwo. Niektórych utwierdzała w przekonaniu, że przeciwnicy Mursiego są przeciwnikami islamu, kryptochrześcijanami czy agentami upadającego moralnie Zachodu.
Teraz pojawiła się pogłoska, że i zaprzysiężony w czwartek prezydent Mansur jest chrześcijaninem. Choć na drugie imię ma Mahmud, wywodzące się z tego samego rdzenia co imię proroka Mahometa.