Bracia Muzułmańscy na dnie

Zwolennicy obalonego prezydenta nie mają szans na powrót do władzy mimo poparcia setek tysięcy Egipcjan.

Publikacja: 15.07.2013 01:16

Członkowie Bractwa Muzułmańskiego.

Członkowie Bractwa Muzułmańskiego.

Foto: AFP

Korespondencja z Kairu

Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się odsunięty 3 lipca od władzy prezydent Mohamed Mursi, jest w trudnej sytuacji nie dlatego, że liderzy są w areszcie. Nawet nie dlatego, że jest izolowane i samo tę izolację pogłębia, stawiając żądanie przywrócenia w 100 procentach sytuacji sprzed obalenia Mursiego i zawieszenia konstytucji.

Spektakularne są sukcesy gospodarcze nowych tymczasowych władz i armii. Sprzed stacji benzynowych zniknęły kolejki samochodów, bo nagle skończyły się problemy z dostawami paliwa. Mursi w przedostatnim prezydenckim przemówieniu o trudności na rynku paliw posądzał przemytników, spekulantów i spiskowców-pogrobowców reżimu obalonego w 2011 r. dyktatora Hosniego Mubaraka.

Więcej informacji na Facebooku autora

W Kairze zakończyło się też wyłączanie prądu na kilka godzin dziennie. Powodowało uciążliwe w upale zatrzymywanie pracy lodówek, klimatyzacji i niewielkich wind.

Miliardy od przyjaciół

– Przez rok urzędowania Mursi zajmował się wprowadzaniem islamu we wszystkie dziedziny życia, co zniechęciło nawet wielu z tych, którzy uważali, że wcześniej islam był zbyt mało widoczny. Zupełnie nie sprawdził się jako gospodarz, prowadził kraj ku katastrofie ekonomicznej – opowiadał mi Mohamed, inżynier, uczestnik seminarium politycznego w dzielnicy Mokattam, gdzie znajduje się główna siedziba Bractwa, splądrowana i podpalona przez rozwścieczony tłum w czasie protestów pod koniec czerwca.

Na dodatek szybko się okazało, że nowe władze mają wielu bardzo bogatych przyjaciół. W ciągu kilku dni dostały w prezencie 12 mld dolarów – od Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To znacznie więcej, niż miała wynieść pożyczka (4,8 mld dol.), o którą Mursi starał się, bez skutku, w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Saudyjczycy pokazali, że bardziej sobie cenią stabilizację w regionie, nawet jeżeli wiąże się nie tylko z rządami armii, ale i liberałów, niż władzę islamistów, którzy religijnie są im bliżsi. Przy okazji pokonali konkurentów znad Zatoki Perskiej, Katarczyków, którzy postawili na Bractwo Muzułmańskie, a teraz stracili wpływy.

– Egipskim islamistom pozostało organizować masowe demonstracje, by uprzykrzyć wszystkim życie. I drobne akcje terrorystyczne, które mogą się przerodzić w poważny terroryzm – skomentował dla „Rz" prof. Said Sadek, politolog Amerykańskiego Uniwersytetu w Kairze.

Mała republika Mursiego

– Protestujemy tylko pokojowo. I na dodatek nie są to demonstracje Bractwa Muzułmańskiego, lecz pochodzących z różnych środowisk ludzi, oburzonych zamachem stanu – powiedziała „Rz" Dina Zakaria, działaczka Partii Wolności i Sprawiedliwości, politycznego skrzydła Bractwa. – Nie zabraknie nam determinacji – dodała.

Tysiące najbardziej zdeterminowanych zwolenników Mursiego porzuciło inne zajęcia. Od wielu dni żyją protestem w swoistej republice Mursiego – strefie o promieniu góra jednego kilometra wokół meczetu Rabaa al-Adawija na północno-wschodnich przedmieściach Kairu.

Śpią w namiotach albo pod rozwieszoną między murem a drzewami plandeką. Modlą się, czytają Koran, nigdzie się nie śpieszą. Zwłaszcza teraz w świętym miesiącu, ramadanie, gdy od świtu do zmierzchu obowiązuje całkowity post, ludzie są wyciszeni, skupieni i jednocześnie zmęczeni i spragnieni.

Co pewien czas dołączają do nich dziesiątki, nawet setki tysięcy innych obrońców Mursiego. Zwłaszcza w piątki, po najważniejszych modłach w meczetach Kairu. W ostatni piątek też było ich tam dużo, choć raczej nie milion, jak zapewniają aktywiści koalicji zwolenników obalonego prezydenta.

Hasła się nie zmieniają. Po pierwsze, nadal chodzi o „przywrócenie demokracji, wolności i prawowitych władz", nadanie ponownej wartości głosom oddanym w ubiegłorocznych wyborach na Mursiego oraz kilku innych wyborach na Bractwo Muzułmańskie i jego Partię Wolności i Sprawiedliwości. Po drugie – o dymisję Abdela Fataha as-Sisiego, ministra obrony i najważniejszego człowieka w armii, która odsunęła Mursiego od władzy, zyskując wsparcie całej dotychczasowej liczącej się opozycji.

W nocy z piątku na sobotę tysiące demonstrantów opuściło „republikę Mursiego" i dotarło w okolice placu Ramzesa, w centrum Kairu. Nie zdecydowali się ruszyć na plac Tahrir, gdzie świętują zwolennicy armii i nowych porządków. Wszystko odbyło się pokojowo, bez interwencji wojska czy policji, które ostatnio bardziej widać w mieście.

Przyjaciele z USA

Nie wiadomo, gdzie jest przetrzymywany Mursi, prawdopodobnie w jakiejś elitarnej jednostce wojskowej. Jego uwolnienia zaczęli się domagać Amerykanie, co nie spodobało się żadnej ze stron konfliktu. – Nie potrzebujemy pomocy Amerykanów, mamy własny program – powiedziała Dina Zakaria.

Bractwo nie chce mieć „amerykańskiej" łatki. Chętnie przyklejają mu ją przeciwnicy, licząc na skompromitowanie w oczach prostego islamistycznego elektoratu, dla którego współpraca ze sprawcą problemów współwyznawców w Iraku i Afganistanie i na dodatek supersojusznikiem Izraela, jest trudna do zrozumienia.

Mianem „starego przyjaciela Amerykanów" określa Mursiego także prof. Said Sadek. Jego zdaniem jednak władze nie zdecydują się teraz na wypuszczenie obalonego prezydenta: – Generałowie nie chcieliby, by wyszło na to, że ulegają presji z zagranicy.

Na dodatek, podkreślił politolog, na Mursim ciążą poważne oskarżenia kryminalne. Prokuratura wydała w sobotę oświadczenie, że dotyczą też one innych liderów Bractwa i obejmują: „kolaborację z zagranicznymi ciałami na szkodę narodowych interesów Egiptu", niszczenie gospodarki czy podburzanie do strzelania do pokojowych demonstracji.

Choć nie zostało to wyjaśnione, pod zarzutem kolaboracji kryje się prawdopodobnie to, co Mursiemu wypominała opozycja (która teraz jest już u władzy). Że realizował interesy urojonego globalnego państwa islamskiego, nie był przywiązany do państwowości Egiptu.

Kompromis prawie niemożliwy

Oświadczenie prokuratury dolało oliwy do ognia, teraz jakikolwiek kompromis jest jeszcze mniej możliwy, niż był wcześniej.

Generałowie i nowe tymczasowe władze najwyraźniej liczą, że protesty mursistów nie będą trwały bez końca, i że czas działa na ich korzyść. Wszystko wskazuje na to, że na początku przyszłego roku Egipt będzie miał poprawioną konstytucję i pójdzie do przyśpieszonych wyborów, najpierw parlamentarnych, potem prezydenckich.

I jeżeli Bractwo Muzułmańskie w nich nie wystartuje, to skaże się na powrót do sytuacji sprzed obalenia dyktatury Mubaraka. Działało wtedy nielegalnie, skupiało się na pracy charytatywnej, edukacyjnej i religijnej, a jego liderzy siedzieli w więzieniach, czasem dopuszczani byli do kandydowania w wyborach jako kandydaci niezależni.

Na razie mówi, że nie wystartuje albo stawia warunek: najpierw przywrócenie Mursiego na prezydenta, a potem możemy organizować przyśpieszone wybory, ale nie pod lufami czołgów, lecz przy działających demokratycznie wybranych instytucjach.

To jest oczywiście nie do przyjęcia dla armii. Bractwo jest na dobrej drodze, by wrócić do podziemia.

Korespondencja z Kairu

Bractwo Muzułmańskie, z którego wywodzi się odsunięty 3 lipca od władzy prezydent Mohamed Mursi, jest w trudnej sytuacji nie dlatego, że liderzy są w areszcie. Nawet nie dlatego, że jest izolowane i samo tę izolację pogłębia, stawiając żądanie przywrócenia w 100 procentach sytuacji sprzed obalenia Mursiego i zawieszenia konstytucji.

Pozostało 95% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021