Boko Haram atakujue muzułmanów

Islamistom zależy na wywołaniu ogólnego chaosu, dlatego nie cofają się nawet przed atakowaniem współwyznawców.

Publikacja: 14.08.2013 02:07

Arsenał terroru. Materiały wybuchowe Boko Haram skonfiskowane przez wojsko w Nakasare

Arsenał terroru. Materiały wybuchowe Boko Haram skonfiskowane przez wojsko w Nakasare

Foto: EPA

Bojownicy islamistycznej sekty Boko Haram zdobyli złą sławę, atakując głównie niewiernych, czyli chrześcijan z południa Nigerii. Obiektami częstych napadów były też państwowe szkoły, które według islamistów wychowują „niewolników Zachodu”.

Sporadycznie napadali też na nie dość gorliwych albo idących na współpracę z „niewiernymi” współwyznawców. Do wydania wyroku śmierci wystarczyło noszenie zachodniego ubioru albo udział w wyborach. Rzadko jednak zdarzały się tak krwawe zamachy jak najazd na meczet w miejscowości Konduga w półpustynnym, ubogim stanie Borno. W ataku zginęły 44 osoby, a do szpitali trafiło 26 osób z ranami postrzałowymi, większość w stanie ciężkim.

Bojówkarze byli ubrani w mundury wojskowe, co pomogło im zmylić czujność policjantów. Członkowie Boko Haram kilka razy napadali ostatnio na magazyny wojskowe, gdzie ich łupem oprócz broni padało także umundurowanie.

Rzezi podczas modłów Asba usiłowała zapobiec kilkuosobowa grupa miejscowej straży obywatelskiej, jednak jej członkowie musieli się wycofać, tracąc czterech ludzi. W starciu z dobrze uzbrojonymi i bezwzględnymi napastnikami nie mieli szans.

Także w niedzielę dokonano krwawego napadu na wioskę Ngom, niedaleko Maiduguri, stolicy stanu Borno. Znaleziono tam zwłoki 12 ludzi. Wszystko wskazuje, że to ofiary bojowników Boko Haram.

Najprawdopodobniej islamistom zależy już nie tyle na atakowaniu precyzyjnie wybranych celów, ale na wywoływaniu ogólnej psychozy i sianiu zamętu. W założeniach przywódców prędzej czy później ma to doprowadzić do powstania muzułmanów i secesji islamskiej Północy.

W trzech północnych stanach Nigerii z powodu fali terroru obowiązuje stan wyjątkowy wprowadzony na polecenie prezydenta Goodlucka Jonathana. Pod koniec lipca prezydent zapowiedział, że daje członkom Boko Haram trzy miesiące na porzucenie terroru, po czym nastąpi ostra rozprawa z terrorystami.

Zwiększona obecność sił bezpieczeństwa już przywróciła kontrolę państwa nad większymi miejscowościami, jednak wojsko i policja wciąż nie są w stanie zapobiec powtarzającym się atakom.

Tymczasem islamiści wcale nie zamierzają składać broni. Wręcz przeciwnie – w ostatnią niedzielę Abubakar Szekaku, przywódca Boko Haram, rozesłał do mediów nagranie wideo, na którym chwali się sukcesami militarnymi, zapowiada nowe ataki i grozi nawet Stanom Zjednoczonym. „Siła i uzbrojenie naszych bojowników są lepsze niż wojsk rządowych Nigerii. Teraz bez problemu możemy stawić czoło Amerykanom” – chełpi się Szekaku.

Niebezpieczna z punktu widzenia islamistów jest jednak powolna utrata poparcia miejscowej ludności, bo ta mimo początkowej sympatii dla rebelii zaczyna się odwracać od bojowników. W wielu miejscach przerażeni skalą przemocy mieszkańcy postanowili nie czekać na ochronę wojska i sami zorganizowali własne grupy samoobrony. Tym bardziej że dokuczliwe stały się także napady band zwykłych kryminalistów, którzy rabują wieśniaków, korzystając z ogólnego zamętu.

Często jednak próby stawiania oporu przez słabo wyszkolonych wieśniaków kończą się fatalnie. Jak 27 lipca, kiedy islamiści rozstrzelali 20 usiłujących się im przeciwstawić członków lokalnej milicji. Kampanie karne, takie jak w Ngom, mają stanowić ostrzeżenie, że opór „zdrajców” wśród muzułmanów będzie surowo karany.

Najgroźniejsi terroryści Czarnego Kontynentu

Nigeryjska sekta „Ludzie oddani szerzeniu nauk Proroka i świętej wojnie”, znana jako Boko Haram (dosłownie „nauka Zachodu to zło”) jest największą radykalną organizacją islamistyczną w Afryce. Jej członkowie domagają się utworzenia w Nigerii islamskiego kalifatu, a przynajmniej zaprowadzenie prawa szariatu w północnych, zdominowanych przez muzułmanów prowincjach najludniejszego państwa afrykańskiego.

Współrządzenie z chrześcijanami to według przywódców Boko Haram grzech, dlatego występują oni nawet przeciwko zbyt mało – ich zdaniem – radykalnym politykom islamskim.

Metodą walki Boko Haram jest krwawy terror. Islamistyczne bojówki dokonują zamachów i rajdów głównie na chrześcijan w północnych i środkowych prowincjach Nigerii. Karzą też współwyznawców uznawanych za odstępców od surowych zasad wiary (nawet za noszenie europejskiego ubioru albo udział w wyborach).

Organizację założył w 2002 r. imam Mohammed Yusuf w mieście Maiduguri w północnej prowincji Borno, która od dawna jest nigeryjskim centrum islamu. Prowadził meczet i szkołę koraniczną. Jego nauki oparte na najbardziej wojowniczej, ortodoksyjnej wersji bliskowschodniego islamu przyciągnęły tysiące wyznawców, zwłaszcza wśród ubogich i pozbawionych perspektyw życiowych młodych ludzi.

Yusuf został aresztowany w 2009 r., po czym zmarł w tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie zabity przez policjantów. Jego zwolennicy uznali go za męczennika i zintensyfikowali walkę zbrojną. Od czterech lat trwa właściwie nieprzerwana kampania terroru, której ofiara padło kilka tysięcy osób.

Przywódcy Boko Haram oficjalnie zaprzeczają jakimkolwiek formalnym związkom z Al-Kaidą, jednak znawcy ruchów islamskich w Afryce uważają, że to nieprawda, a wiele akcji terrorystycznych mogło być uzgadnianych z zagranicznymi towarzyszami.

Bojownicy islamistycznej sekty Boko Haram zdobyli złą sławę, atakując głównie niewiernych, czyli chrześcijan z południa Nigerii. Obiektami częstych napadów były też państwowe szkoły, które według islamistów wychowują „niewolników Zachodu”.

Sporadycznie napadali też na nie dość gorliwych albo idących na współpracę z „niewiernymi” współwyznawców. Do wydania wyroku śmierci wystarczyło noszenie zachodniego ubioru albo udział w wyborach. Rzadko jednak zdarzały się tak krwawe zamachy jak najazd na meczet w miejscowości Konduga w półpustynnym, ubogim stanie Borno. W ataku zginęły 44 osoby, a do szpitali trafiło 26 osób z ranami postrzałowymi, większość w stanie ciężkim.

Pozostało 86% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019