Jak podaje pragnący zachować anonimowość urzędnik, prezydent Obama zdecydował się poprosić o wsparcie Kongresu dopiero w piątek o 19 (czasu lokalnego). Ogłoszenie decyzji poprzedził 45-minutowym spacer prezydenta Obamy z doradcą ds. bezpieczeństwa i szefem personelu Białego Domu Denisem McDonoughem.
Informując o swojej decyzji odnośnie prośby o autoryzację Kongresu, prezydent zapowiedział też, że operacja ta ma mieć ograniczony zakres i będzie skupiona się na pozbawieniu syryjskiego reżimu broni chemicznej. Podczas spotkania w Gabinecie Owalnym, wybuchła gorąca dyskusja na temat prośby o wsparcie Kongresu. Urzędnik rozmawiający z dziennikarzem CNN nie podał kto był przeciwko, ale podkreślił, że obecnie cały zespół popiera decyzję prezydenta.
Po zakończeniu spotkania Barack Obama skontaktował się telefonicznie z wiceprezydentem Joe Bidenem, sekretarzem obrony Chuckiem Hagelem i sekretarzem stanu Johnem Kerrym oraz zwołał spotkanie wysokich urzędników ds. bezpieczeństwa na sobotę rano.
Prezydent skonsultował się także z Gen. Martinem Dempseyem, upewniając się, że opóźnienie interwencji nie zmniejszy jej skuteczności. - Generał powiedział, że bez względu na to, czy atak nastąpi jutro, za tydzień albo miesiąc, to wojsko i tak będzie w stanie przeprowadzić efektywną operację - podkreślił informator CNN.
W sobotę rano prezydent USA, po ponownym spotkaniu z doradcami, ogłosił na konferencji prasowej swoją decyzję w sprawie interwencji w Syrii.