Prezydent Gauck wraca do niemieckiej przeszłości

Po raz pierwszy prezydent RFN odwiedził miejsce masakry SS we Francji w czasie II wojny. W Polsce w takim miejscu jeszcze nie był.

Aktualizacja: 05.09.2013 01:20 Publikacja: 05.09.2013 01:19

Prezydent Joachim Gauck w towarzystwie Francois Hollande’a oraz mieszkańca Oradour, który przeżył ma

Prezydent Joachim Gauck w towarzystwie Francois Hollande’a oraz mieszkańca Oradour, który przeżył masakrę SS Roberta Hebrasa, w ruinach kościoła zniszczonej wioski

Foto: AFP

Nie ma we mnie żadnej nieszczerości wobec Francji – oświadczył Joachim Gauck w Paryżu przed wczorajszą wizytą w miejscu symbolizującym jak żadne inne na terenie Francji zbrodnie nazistowskich Niemiec.

Ruiny Oradour sur Glane przypominają do dzisiaj wydarzenia z czerwca 1944 roku, gdy oddziały dywizji pancernej SS Das Reich zrównały z ziemią wioskę w odwecie za zabicie oficera SS przez francuski ruch oporu. Zamordowano 642 osoby. Nowa wioska powstała po wojnie w bezpośrednim sąsiedztwie zgliszcz. Mimo francusko-niemieckiego pojednania żaden z niemieckich polityków nie odważył się złożyć wizyty w tym miejscu. Uczynił to dopiero wczoraj Joachim Gauck. – To wizyta historyczna przypominająca spotkanie Helmuta Kohla i Francois Mitterranda w 1984 roku – pisał wczoraj „Le Figaro”, nawiązując do historycznego wydarzenia w Verdun ku pamięci poległych w I wojnie, cementującego pojednanie obu zwaśnionych przez wieki państw i narodów.

Niemieckie media komentują to wydarzenie w kontekście całej wizyty prezydenta RFN we Francji, pierwszej od 1996 roku. Jak pisze „Der Spiegel”, Gauck jest w pewnym sensie niewygodnym gościem prezydenta Francois Hollande'a, gdyż przypomina swym gospodarzom o konieczności dokonania poważnych reform społeczno-gospodarczych we Francji. W tym znaczeniu wizytę w Oradour, miejscu niemieckiej hańby, miałby złożyć jako swego rodzaju akt łagodzący oczekiwania Berlina pod adresem Paryża. Innymi słowy świadomego użycia przez Niemcy polityki historycznej do załatwienia obecnych celów politycznych.

– Jest to interpretacja zbyt daleko idąca. Odwiedzając Oradour, prezydent Gauck chce jedynie udowodnić, że jako dysydent i obrońca praw człowieka w byłej NRD nie ogranicza swych zainteresowań wyłącznie do tych spraw – twierdzi prof. Wolfgang Wippermann, historyk Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Przypomina, że w Polsce i innych krajach jest wiele miejsc jak Oradour. Prezydent Gauck odwiedził już czeskie Lidice oraz Sant'Anna di Stazzema w Toskanii, miejsca nazistowskich masakr, pomijając w tego rodzaju aktywności Polskę.

Zdaniem prof . Wippermanna krok prezydenta Gaucka został pomyślany jako dodatkowy akcent w jego wizerunku, podobnie jak niedawna wizyta kanclerz Angeli Merkel na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Dachau. Miejsca, gdzie powstał pierwszy stały obóz nazistowski, nie odwiedził do tej pory żaden niemiecki kanclerz. Wizyta ta w czasie kampanii wyborczej została krytycznie oceniona przez niektórych polityków opozycji.

Sama pani kanclerz w audycji wideo na swej stronie internetowej opowiedziała się za kontynuowaniem rozliczeń z przeszłością. Kilka dni później Centrala Badania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu ogłosiła, że do lokalnych prokuratur skierowane zostaną akty oskarżenia dotyczące trzydziestu żyjących jeszcze w Niemczech strażników z Auschwitz. Najmłodszy z nich ma 87 lat. Dlaczego czekano tyle lat ?

– Dopiero po procesie Johna Demjaniuka możliwe jest formowanie aktów oskarżenia pod adresem strażników z obozów koncentracyjnych na podstawie samych dowodów, że pełnili tam służbę – przypomina Christian Hartmann z monachijskiego Instytutu Historii Współczesnej. Wcześniej konieczne było udowodnienie popełnienia konkretnych zbrodni. Zdaniem Hartmanna wizyty prezydenta Gaucka w Oradour czy kanclerz Merkel w Dachau, jak i pośpiech w osądzeniu ostatnich żyjących jeszcze zbrodniarzy nie świadczą o wykorzystaniu polityki historycznej do doraźnych celów politycznych. Podobnego zdania jest prof. Krzysztof Ruchniewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie dostrzega żadnych zmian w niemieckiej polityce historycznej.

Nie ma we mnie żadnej nieszczerości wobec Francji – oświadczył Joachim Gauck w Paryżu przed wczorajszą wizytą w miejscu symbolizującym jak żadne inne na terenie Francji zbrodnie nazistowskich Niemiec.

Ruiny Oradour sur Glane przypominają do dzisiaj wydarzenia z czerwca 1944 roku, gdy oddziały dywizji pancernej SS Das Reich zrównały z ziemią wioskę w odwecie za zabicie oficera SS przez francuski ruch oporu. Zamordowano 642 osoby. Nowa wioska powstała po wojnie w bezpośrednim sąsiedztwie zgliszcz. Mimo francusko-niemieckiego pojednania żaden z niemieckich polityków nie odważył się złożyć wizyty w tym miejscu. Uczynił to dopiero wczoraj Joachim Gauck. – To wizyta historyczna przypominająca spotkanie Helmuta Kohla i Francois Mitterranda w 1984 roku – pisał wczoraj „Le Figaro”, nawiązując do historycznego wydarzenia w Verdun ku pamięci poległych w I wojnie, cementującego pojednanie obu zwaśnionych przez wieki państw i narodów.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia