Nie ma we mnie żadnej nieszczerości wobec Francji – oświadczył Joachim Gauck w Paryżu przed wczorajszą wizytą w miejscu symbolizującym jak żadne inne na terenie Francji zbrodnie nazistowskich Niemiec.
Ruiny Oradour sur Glane przypominają do dzisiaj wydarzenia z czerwca 1944 roku, gdy oddziały dywizji pancernej SS Das Reich zrównały z ziemią wioskę w odwecie za zabicie oficera SS przez francuski ruch oporu. Zamordowano 642 osoby. Nowa wioska powstała po wojnie w bezpośrednim sąsiedztwie zgliszcz. Mimo francusko-niemieckiego pojednania żaden z niemieckich polityków nie odważył się złożyć wizyty w tym miejscu. Uczynił to dopiero wczoraj Joachim Gauck. – To wizyta historyczna przypominająca spotkanie Helmuta Kohla i Francois Mitterranda w 1984 roku – pisał wczoraj „Le Figaro”, nawiązując do historycznego wydarzenia w Verdun ku pamięci poległych w I wojnie, cementującego pojednanie obu zwaśnionych przez wieki państw i narodów.
Niemieckie media komentują to wydarzenie w kontekście całej wizyty prezydenta RFN we Francji, pierwszej od 1996 roku. Jak pisze „Der Spiegel”, Gauck jest w pewnym sensie niewygodnym gościem prezydenta Francois Hollande'a, gdyż przypomina swym gospodarzom o konieczności dokonania poważnych reform społeczno-gospodarczych we Francji. W tym znaczeniu wizytę w Oradour, miejscu niemieckiej hańby, miałby złożyć jako swego rodzaju akt łagodzący oczekiwania Berlina pod adresem Paryża. Innymi słowy świadomego użycia przez Niemcy polityki historycznej do załatwienia obecnych celów politycznych.
– Jest to interpretacja zbyt daleko idąca. Odwiedzając Oradour, prezydent Gauck chce jedynie udowodnić, że jako dysydent i obrońca praw człowieka w byłej NRD nie ogranicza swych zainteresowań wyłącznie do tych spraw – twierdzi prof. Wolfgang Wippermann, historyk Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Przypomina, że w Polsce i innych krajach jest wiele miejsc jak Oradour. Prezydent Gauck odwiedził już czeskie Lidice oraz Sant'Anna di Stazzema w Toskanii, miejsca nazistowskich masakr, pomijając w tego rodzaju aktywności Polskę.
Zdaniem prof . Wippermanna krok prezydenta Gaucka został pomyślany jako dodatkowy akcent w jego wizerunku, podobnie jak niedawna wizyta kanclerz Angeli Merkel na terenie byłego obozu koncentracyjnego w Dachau. Miejsca, gdzie powstał pierwszy stały obóz nazistowski, nie odwiedził do tej pory żaden niemiecki kanclerz. Wizyta ta w czasie kampanii wyborczej została krytycznie oceniona przez niektórych polityków opozycji.