Nowe libijskie władze odmówiły wydania Saifa Kaddafiego Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu, który oskarżył go o zbrodnie przeciw ludzkości. Jak twierdzą, osądzenie go w kraju przysłuży się rozliczeniu z ponad czterema dekadami brutalnej dyktatury, jaką zafundował Libijczykom jego ojciec, Muammar. Jednocześnie Trypolis zapewnia, że nie będzie to proces pokazowy, choć kara, jaka może w nim zapaść, to wyrok śmierci. – Mieliśmy już procesy na stadionach i miejskich placach. Przyniosło to przerażające rezultaty. W nowej Libii powtórki tamtego koszmaru nie będzie – powtarza libijskiego minister sprawiedliwości Salah Margani.
Deklaracje dotyczące skuteczności libijskiego wymiaru sprawiedliwości wyglądają dość absurdalnie w kontekście faktu, iż Saif Kaddafi nie zasiądzie na ławie oskarżonych. Odkąd w listopadzie 2011 r. został schwytany na zachodzie kraju przez jedną z grup rebelianckich, jest przez nią przetrzymywany. Własny proces w Trypolisie Saif Kaddafi będzie więc mógł co najwyżej oglądać w telewizji z celi w oddalonym o 180 km od stolicy mieście Zintan.
W ten sposób rozpoczynający się proces 41-letniego syna byłego dyktatora oraz 29 innych członków reżimu zmienia się w sąd nad tym, jaka jest nowa porewolucyjna Libia. A powodów do dumy ani radości niedawni jeszcze powstańcy raczej nie mają.
Niespełnione obietnice
Kraj poszatkowany jest między rywalizującymi między sobą grupami rebeliantów. Są one uzbrojony po zęby. W raporcie przedstawionym w poniedziałek Radzie Bezpieczeństwa ONZ napisano, że poza granice Libii szmuglowanej jest stamtąd coraz więcej broni i amunicji, a trafia ona praktycznie do wszystkich zapalnych miejsc w regionie, ostatnio głównie do Syrii.
Podczas wtorkowej wizyty w Londynie szef libijskiego rządu zapowiadał szkolenie 19 tys. policjantów i kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy, choć jak przyznał, wciąż będzie to kropla w morzu potrzeb. Premier Ali Zeidan prosił też o pomoc w rozbrojeniu rosnących w siłę grup zbrojnych. – To sprawa międzynarodowa i potrzebujemy wsparcia w przeprowadzeniu tego zadania, bo obecnie walczymy z międzynarodowym terroryzmem, który rozprzestrzenia się od Afganistanu do Mali – przekonywał libijski premier. To jednak zaledwie wierzchołek góry libijskich problemów.