Rodzina Quandt nie chciała stwarzać wrażenia, że wpływa na walkę wyborczą – w ten sposób tłumaczą jej przedstawiciele, dlaczego zdecydowali się na przekazanie CDU darowizny 690 tys. euro już po wyborach wygranych przez ugrupowanie Angeli Merkel. Wszystko wskazuje na to, że stanie na czele rządu koalicyjnego CDU/CSU i SPD. Kierownictwa tych partii postanowiły wczoraj zarekomendować swoim ugrupowaniom podjęcie negocjacji o utworzeniu koalicji.
Oświadczenie rodziny Quandt wywołało kpiny i ironiczne komentarze w mediach. Bo wszyscy wiedzą, o co chodzi. W posiadaniu rodziny Quandt jest niemal połowa (46,7 proc.) udziałów w koncernie BMW. I to tłumaczy wyjątkową hojność w momencie, gdy trwają w UE negocjacje w sprawie dopuszczalnych limitów emisji CO2 w spalinach samochodowych. BMW oraz inni niemieccy producenci luksusowych aut stają na głowie, aby przekonać rząd w Berlinie, iż restrykcyjne normy emisji wywołają katastrofę całej branży zatrudniającej 750 tys. osób w Niemczech. Kanclerz Angela Merkel doskonale rozumie takie argumenty i czyni wszystko, aby wydłużyć okres wprowadzania w życie nowych niższych norm emisyjnych. Naraża się przy tym na zarzut przekupstwa.
Zmienić system
– Niemiecki system jest korupcjogenny – twierdzi GRECO, czyli Grupa Państw Przeciwko Korupcji powołana przez Radę Europy w 1999 roku. Zgłosiła dwa lata temu dziesięć postulatów pod adresem Niemiec. Między innymi obniżenia z obecnych 10 tys. do 5 tys. euro granicy ujawniania darowizny na rzecz partii. Mowa jest też o ograniczeniu wysokości dotacji zarówno przez osoby fizyczne, jak i prawne do 100 tys. euro. To znacznie mniej niż dotacja każdego z trzech członków rodziny Quandt wynosząca 230 tys. euro.
– Zasadnicze pytanie, jakie trzeba sobie postawić, brzmi: czy bez pieniędzy rodziny Quandt niemiecki rząd nie podejmowałby tych samych działań, mając na względzie korzyści gospodarcze całego kraju? Sądzę, że pieniądze od współwłaścicieli BMW nie mają żadnego wpływu na postępowanie rządu. Innymi słowy: rodzina Quandt nie kupiła Angeli Merkel – tłumaczy „Rz” prof. Werner Patzelt, politolog. Jego zdaniem cały ten hałas nie jest niczym innym jak emanacją zawiści tych ugrupowań, które tych pieniędzy nie dostały.
Pieniądze partii
– Nie znaczy to, że wszystko w niemieckim systemie finansowania partii działa bez zarzutu. Jego mankamenty są jedną z przyczyn, że Niemcy znajdują się na 13. miejscu w światowym rankingu CPI Transparency International, mierzącym odczuwalny poziom korupcji pomiędzy Luksemburgiem a Hongkongiem, ale daleko za liderami Danią i Finlandią. Dla porównania: Polska jest na miejscu 41.