Na szczycie Partnerstwa Wschodniego przyszłym tygodniu w Wilnie nie zostanie podpisana umowa stowarzyszeniowa z Ukrainą. Nie chce tego rząd w Kijowie, który na wczorajszym posiedzeniu podjął decyzję o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy z UE.
Jak napisano w komunikacie prasowym, rząd działa w trosce o bezpieczeństwo narodowe Ukrainy. Dzień wcześniej premier Nikołaj Azarow mówił o katastrofalnym stanie ukraińskiej gospodarki. Obroty handlowe z państwami WNP, czyli krajów wspólnoty postsowieckiej, spadły w tym roku o jedną czwartą. W tej sytuacji rząd w Kijowie polecił szeregu resortom, „aby wznowiły aktywny dialog z Federacją Rosyjską, członkami Unii Celnej oraz państwami WNP w celu aktywizacji więzi handlowych i gospodarczych".
Moskwa triumfuje
– Prezydent Janukowycz zrozumiał wreszcie, że porozumienie z UE nie przyniesie Ukrainie korzyści. Moskwa zwracała na to jedynie uwagę i przypominała, że utworzenie strefy wolnego handlu Ukrainy z UE odbiłoby się także katastrofalnie na gospodarce rosyjskiej – tłumaczył „Rz" Siergiej Markow, moskiewski politolog blisko związany z Kremlem.
Nikt nie ma już wątpliwości, że groźby, naciski i sankcje gospodarcze ze strony Rosji przyniosły spodziewany dla Moskwy efekt. Nie wiadomo, ile trwały. – Oznacza to odłożenie całej sprawy na długie lata – przekonuje „Rz" Paweł Kowal, były wiceszef MSZ.
Tymoszenko już się nie liczy
Kreml wyraził wczoraj zadowolenie z deklaracji rządu w Kijowie o dążeniu do rozwoju kontaktów handlowych z Rosją.