Na rozpoczęcie rozmów o utworzeniu nowego rządu Czesi musieli czekać prawie miesiąc od październikowych wyborów. W tym czasie okazało się, że jedynym możliwym ułożeniem „politycznej kostki Rubika" jest zmontowanie koalicji socjaldemokratów (ČSSD) i populistycznej partii ANO pod wodzą miliardera Andreja Babiša, która zajęła drugie miejsce z wynikiem zaledwie o dwa punkty procentowe gorszym niż zwycięzcy. Do koalicji dołączyliby też chrześcijańscy demokraci (KDU-ČSL).
Problemem ČSSD okazał się powyborczy bunt części kierownictwa partyjnego domagającej się ustąpienia przewodniczącego Bohuslava Sobotki odpowiedzialnego jakoby za słaby wynik wyborczy. Sobotka wyszedł jednak z wewnątrzpartyjnych zapasów obronną ręką i ostatecznie to jemu prezydent Miloš Zeman powierzył pod koniec ubiegłego tygodnia misję utworzenia rządu szerokiej koalicji.
Innego rodzaju kłopoty prześladują Andreja Babiša, który ma ambicje objęcia stanowiska ministra finansów albo wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę (albo obu stanowisk jednocześnie). Bratysławski Urząd Pamięci Narodu – słowacki odpowiednik IPN, zarzuca szefowi ANO (Babiš jest z pochodzenia Słowakiem) współpracę z komunistyczną tajną policją dawnej Czechosłowacji (StB). Biznesmen odrzucił wszelkie oskarżenia i jeszcze w czerwcu zwrócił się do sądu o oczyszczenie go z zarzutów.
Przeciwko Babišowi świadczą informacje ujawnione niedawno przez bratysławski dziennik „Sme". Gazeta dotarła do dokumentów potwierdzających, że Babiš zarejestrowany jako tajny współpracownik StB o pseudonimie „Bureš" miał w 1982 r. brać udział przynajmniej w jednej akcji pod kryptonimem „Oko" (chodziło o rozpracowanie nadużyć finansowych). Nie ulega wątpliwości, że tajny współpracownik „Bureš" pisał donosy, jednak nie jest znana ich treść.
Babiš stanowczo odrzuca wszelkie oskarżenia. Twierdzi, że nie jest „Burešem" i nigdy nie znał żadnego Alexeja Novaka, który miał być jakoby ofiarą akcji StB. Przyznaje, że jako pracownik centrali handlu zagranicznego miewał kontakty z funkcjonariuszami bezpieki, ale nigdy nie wyszedł poza ramy zdawkowej rozmowy służbowej. Zaprzeczył, by miał kiedykolwiek pobierać wynagrodzenie od StB.