Reklama

Taśmy Erdogana

Stambuł i Ankara znów są sceną gwałtownych antyrządowych protestów.

Publikacja: 27.02.2014 00:47

Ankara. Policjant aresztuje demonstranta w czasie środowych zamieszek przed budynkiem parlamentu

Ankara. Policjant aresztuje demonstranta w czasie środowych zamieszek przed budynkiem parlamentu

Foto: AFP

Protestujący wzorem Ukraińców z kijowskiego Majdanu wznosili barykady i zapory z płonących opon. Po południu setki demonstrantów ruszyły w stronę głównej siedziby rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Gdy demonstranci zaczęli odpalać w stronę policjantów race i fajerwerki, w ich stronę poleciały gumowe kule. W trakcie zajść splądrowany został oddział państwowego banku Ziraat. W końcu policja rozproszyła tłum, kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych.

Do podobnych burzliwych protestów doszło w Ankarze i Izmirze. Spokojniejszy przebieg miały demonstracje w siedmiu innych miastach.

– Ostatnia fala protestów nie jest zaskoczeniem – mówi „Rz" Hadi Fakura z londyńskiego Chatham House. – Obserwujemy drugą odsłonę rozpoczętej pod koniec zeszłego roku walki pomiędzy rządzącą AKP i jej dawnymi sojusznikami z ruchu Fetullaha Gülena.

Wątpliwe, by kolejne uliczne zajścia doprowadziły do przesilenia, na co liczą przeciwnicy rządu. – Uspokojenie przyniosą zapewne dopiero marcowe wybory samorządowe. Obecny układ sił wskazuje, że partia Erdogana mająca w sondażach nawet 45-proc. poparcie może w nich liczyć na sukces – mówi Fadi Hakura.

Pretekstem do najnowszych demonstracji stało się ujawnienie „taśm prawdy" Erdogana. Nagranie głosowe (i jego transkrypty krążące w internecie) to podobno rejestracja rozmowy telefonicznej premiera Turcji z jego synem Bilalem. W jej trakcie obaj zastanawiają się, jak ukryć znaczne sumy pieniędzy przed policją.

Reklama
Reklama

Rozmowa miała się rzekomo odbyć 17 grudnia zeszłego roku, gdy podczas „politycznego puczu" przeciwników obecnej władzy związani z ruchem Gülena prokuratorzy i oficerowie policji dokonywali rewizji w domach polityków z kierownictwa AKP w poszukiwaniu dowodów korupcji.

Autentyczności upublicznionych rozmów nie da się potwierdzić, choć ich treść nosi cechy prawdopodobieństwa. Fakt, że konkurencyjny dziś wobec AKP ruch Gülena (islamskiego przywódcy żyjącego na emigracji w USA) miał od dawna wielkie wpływy w prokuraturze i policji, może oznaczać, że jest to wynik ujawnienia autentycznych podsłuchów. Z drugiej strony wysokiej klasy specjaliści byli w stanie przygotować profesjonalną prowokację.

Erdogan konsekwentnie odrzuca wszelkie zarzuty. Jego urząd w oficjalnym komunikacie uznał nagranie za fałszywkę i pozbawioną wartości dowodowej „brudną, niemoralną fabrykację". Podobne oświadczenia towarzyszyły wcześniejszym podobnym publikacjom.

Nagrania kompromitujących rozmów telefonicznych już kilka razy przypisywane były wysokim urzędnikom państwowym i członkom kierownictwa AKP.

Zarzuty wobec Bilala Erdogana, 33-letniego syna premiera, pojawiły się w grudniu na fali oskarżeń o powszechną korupcję w kręgach władzy (do aresztu trafiło wówczas kilkadziesiąt osób, w tym synowie dwóch ministrów i szef dużego banku państwowego banku Halk).

Politycy opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej domagają się wyjaśnienia podejrzanych związków Bilala Erdogana z saudyjskim biznesmenem Yasinem Al-Kadim, którego władze amerykańskie oskarżają o wspieranie islamskich fundamentalistów w kilku krajach.

Reklama
Reklama

Al-Kadi podobno pojawiał się kilka razy w Turcji, otrzymał oficjalną ochronę i spotykał się z synem premiera. Jeszcze w 2006 r. sam Recep Tayyip Erdogan brał w obronę Saudyjczyka, dowodząc, że podejrzenia Amerykanów nie mają podstaw.

Na razie nie ma szans na wyjaśnienie zarzutów wobec Bilala Erdogana. – Premier i jego otoczenie zrobili wszystko, by odebrać broń przeciwnikom. Stanowiska stracili prokuratorzy mogący oskarżyć ludzi ze szczytów władzy, tak więc postępowania te na razie można uznać za zamknięte – mówi Fadi Hakura.

Protestujący wzorem Ukraińców z kijowskiego Majdanu wznosili barykady i zapory z płonących opon. Po południu setki demonstrantów ruszyły w stronę głównej siedziby rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego. Gdy demonstranci zaczęli odpalać w stronę policjantów race i fajerwerki, w ich stronę poleciały gumowe kule. W trakcie zajść splądrowany został oddział państwowego banku Ziraat. W końcu policja rozproszyła tłum, kilkadziesiąt osób zostało aresztowanych.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1301
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1300
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1299
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1298
Świat
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Rosja na gospodarczej krawędzi? Koreański chaos
Reklama
Reklama