NATO nie chce prowokować Rosji

Sojusz wyraża pełną solidarność z Polską, ale bez konkretnych propozycji militarnych, bo o to nie prosiliśmy.

Publikacja: 04.03.2014 23:00

John Kerry w Kijowie obiecał wsparcie dla Ukrainy

John Kerry w Kijowie obiecał wsparcie dla Ukrainy

Foto: AFP, Kevin Lamarque Kevin Lamarque

Korespondencja ?z Brukseli

W Brukseli zebrali się dzisiaj ambasadorowie państw członkowskich NATO, czyli Rada Północnoatlantycka. Na wniosek Polski, która przywołała artykuł 4 traktatu waszyngtońskiego. Mówi on o tym, że każdy z sojuszników może poprosić o konsultacje w sytuacji, gdy „zagrożona jest integralność terytorialna, polityczna niezależność lub bezpieczeństwo któregokolwiek z nich".

Nie oznacza to jednak, że sama Polska poczuła się zagrożona. Wręcz przeciwnie: minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak zapewniał dziś rano w mediach, że Polska nie czuje się zagrożona interwencją Rosji. Również w Kwaterze Głównej NATO usłyszeliśmy, że fakt zwołania spotkania nie jest równoznaczny z deklaracją o zagrożeniu Polski.

– Proszę przeczytać dokładnie artykuł 4. Mówi on o tym, że spotkanie może zwołać kraj, który uważa, że zagrożony jest którykolwiek z sojuszników – tłumaczy nieoficjalnie dyplomata NATO. Polska może więc uważać, że zagrożona jest np. Litwa. – Albo Islandia – mówi dyplomata.

Ambasadorowie biorący udział w spotkaniu nie byli pewni, czemu ono służy. Sytuacja na Krymie od niedzieli, kiedy odbyło się poprzednie nadzwyczajne spotkanie Rady Północnoatlantyckiej, uległa nawet pewnej deeskalacji. Jedyną nowością dzisiejszego spotkania było to, że zwołano je na wniosek Polski i na podstawie art. 4.

W 65-letniej historii NATO konsultacje na podstawie art. 4 były zwoływane trzy razy: w 2003 r. oraz dwukrotnie w 2012 r. – To pokazuje powagę sytuacji – powiedziała rzeczniczka NATO Oana Lungescu. Za każdym razem ich inicjatorem była Turcja. Ale w przeciwieństwie do wniosku polskiego Turcja jako powód podawała zagrożenie swojego terytorium. W 2003 r. ze strony Iraku, a w 2012 r. ze strony Syrii. I za każdym razem prosiła NATO o pomoc wojskową. I za każdym razem ją uzyskiwała: sojusznicy rozmieszczali na granicach Turcji baterie rakiet Patriot.

W przypadku Polski prośby o działania wojskowe nie było. Tomasz Siemoniak powiedział w TVN 24, że Polska nie prosi o wzmocnienie swoich granic siłami NATO.

– Polska nie prosiła o nic konkretnego – przyznał ambasador Czech przy NATO Jiry Sedlivy. Na pytanie „Rz", czy NATO zdecydowało o jakichkolwiek środkach wojskowych, stanowczo zaprzeczył. – Mówimy tylko o wymiarze analityczno-politycznym – powiedział.

Inni nasi rozmówcy w NATO przyznają, że wyniki spotkanie nie są spektakularne. Ale według nich inicjatywa Polski sprawia, że NATO coraz mocniej angażuje się w sprawy ukraińskie i będzie na co dzień dokonywać strategicznej analizy sytuacji i oceny ryzyka.

– Obawy Polski są całkowicie zrozumiałe. Szczególnie odczuwane przez kraje bliższe geograficznie Ukrainie, które boją się niestabilności w regionie – powiedział czeski ambasador. Inni dyplomaci informowali, że niechęć do środków militarnych wynikała także z obaw przed niepotrzebnym prowokowaniem Rosji w sytuacji, gdy nie dokonuje ona kolejnych aktów agresji, a wręcz stwarza wrażenie łagodzenia napięć. Tego, czy wyniki spotkania są satysfakcjonujące dla Polski, nie wiadomo, bo polscy dyplomaci odmawiali komentarzy.

To, co zatem udało się uzyskać dzisiaj w Brukseli, to polityczna solidarność. – Solidarność NATO z sojusznikiem, który czuje się zagrożony – powiedziała rzeczniczka NATO. Ponadto Sojusz nie ustaje w wysiłkach politycznego rozwiązania konfliktu.

Na środę zwołano Radę NATO–Rosja, co pokazuje, że Zachód chce rozmawiać z Moskwą i używać wszystkich kanałów dla prowadzenia dialogu. Warto przypomnieć, że gdy w 2008 r. Rosja najechała Abchazję i Osetię Południową, NATO prawie natychmiast zamroziło z nią stosunki. Tym razem zmieniło podejście. Również w środę odbędą się konsultacje między NATO i Unią na temat sytuacji na Ukrainie.

Ten tydzień pełen jest wydarzeń analizujących sytuację na Ukrainie na wysokim szczeblu. W czwartek odbędzie się nadzwyczajny szczyt UE z udziałem premiera Ukrainy. Po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE w poniedziałek raczej nie należy się spodziewać sankcji wobec Rosji. Jeszcze dzisiaj wypłynęły informacje z tajnych dokumentów brytyjskiej dyplomacji, która nie chce sankcji gospodarczych wobec Rosji. Może się najwyżej zgodzić na sankcje wizowe wobec osób odpowiedzialnych za inwazję krymską. A Wielka Brytania to i tak jeden z najbardziej radykalnych krajów w gronie UE, jeśli chodzi o odpowiedź na rosyjską agresję. Jedynym konkretem jest groźba zawieszenia negocjacji na temat  nowego strategicznego porozumienia UE–Rosja, którego elementem byłaby liberalizacja wizowa. Byłby to tylko gest, bo w praktyce negocjacje nie postępują od kilku lat.

Trwają też zabiegi dyplomacji amerykańskiej. Sekretarz stanu John Kerry przyjechał do Kijowa i obiecał Ukrainie pomoc gospodarczą w formie kredytów o wartości miliarda dolarów oraz wsparcia ekspertów. Z USA dochodzą sygnały o przygotowaniach do wprowadzenia sankcji wobec Rosji. Jakich? Na razie nie wiadomo.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021