Większość skazanych będzie odsiadywać wyroki do 15 lat więzienia. Oznacza to, ze mimo protestów i zastrzeżeń zgłaszanych przez rządy wielu państw nie słabnie presja na zdelegalizowany ruch muzułmański przed wyborami prezydenckimi, które mają się odbyć w dniach 26-27 maja. Głównym pretendentem do stanowiska głowy państwa i powszechnie oczekiwanym zwycięzcą wyborów jest były dowódca armii i obecny patron władz państwowych, generał Abdel Fattah el-Sisi.
Podczas procesu przeprowadzonego błyskawicznie przez sędziego Hassana Farida oskarżeni wznosili okrzyki „precz z wojskową juntą!". Niezmieszany przewodniczący składu sędziowskiego wymierzył karę 10 lat więzienia 126 sympatykom Bractwa oskarżonym o „przemoc i wspieramnie ugrupowania terrorystycznego". Kolejnych 37 osób spędzi za kratami 15 lat – obwiniono ich o przygotowywanie zamachu bombowego na stację metra w Kairze.
Masowe zatrzymania i seryjnie wydawane wyroki stały się podstawową metodą walki wojskowych władz ze zdelegalizowaną organizacją obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego.
Na portalu YouTube przedostawiono nagranie Mohammeda Badiego, byłego sekretarza generalnego Bratwa Muzułmańskiego. Oskarżył on władze o wykorzystywanie sądownictwa do rozprawy z przeciwnikami politycznymi i przypisywanie im przestępstw, których nie popełnili. Zamachy, októre oskarżani są dziś członkowie Bractwa były przeprowadzane przez skrajnych islamistów z grup takich jak Ansar Bayt al-Maqdis. Z kolei oskarżenia wysuwane wobec byłego prezydenta Mursiego o konspirowanie z palestyńskim Hamasem Badie nazwał „kłamstwem i fałszem".
Badie był w grupie 683 aktywistów Bractwa Muzułmańśkiego skazanych w jednym z pierwszych masowych procesów na smierć.