Brytyjscy paparazzi w ogrodzie Luksemburczyka

David Cameron i brytyjskie media zgodnie blokują nominację Jeana-Claude’a Junckera na szefa Komisji Europejskiej. Ich opór może jednak nie wystarczyć.

Publikacja: 09.06.2014 02:05

Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, rozpoczyna w tym tygodniu konsultacje z szefami głównych grup politycznych w Parlamencie Europejskim.

Do 26 czerwca ma czas na doprowadzenie do porozumienia między PE z jednej strony a Radą Europejską (szefowie państw i rządów) z drugiej w sprawie obsady stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Szczyt UE pod koniec miesiąca powinien zatwierdzić kandydaturę, która następnie musi zostać zaakceptowana przez parlamentarną większość w czasie głosowania zaplanowanego na 15 lipca. Na razie oficjalny kandydat jest jeden: Jean-Claude Juncker. Jednak opór ze strony Londynu jest ogromny. Przeciwko tej nominacji wypowiada się nie tylko premier Cameron, ale też gremialnie media na Wyspach: od tabloidów w rodzaju „The Sun", przez konserwatywny i eurosceptyczny „Daily Telegraph", po proeuropejski dziennik elit gospodarczych „Financial Times". Dla nich były luksemburski premier jest uosobieniem wszystkiego co najgorsze w UE: dążenia do coraz większej integracji i upodobania do załatwiania spraw w brukselskich kuluarach. Ten sposób myślenia podzielają Szwedzi. „Fakt, że Europejska Partia Ludowa nominowała Junckera, który brał udział we wszystkich europejskich ustaleniach przez ostatnie dwie dekady, świadczy o tym, jak niska jest świadomość kryzysu wśród elit UE" – napisał liberalny dziennik „Dagens Nyheter". Przeciw są też Węgrzy i – trochę mniej głośno – Holendrzy.

Do wyboru szefa KE potrzebna jest większość Rady Europejskiej i większość Parlamentu Europejskiego. Tę drugą Juncker ma. To PE wymyślił tzw. spitzenkandidaten, czyli partyjnych kandydatów. Oni byli twarzami list partyjnych w czasie wyborów do KE i to kandydat zwycięskiej partii powinien zostać szefem KE. A więc skoro wygrała centroprawica EPL, to kandydatem jest Juncker. Za takim rozwiązaniem jest większość, bo przynajmniej dwie największe grupy: EPL oraz centrolewicowy Klub Socjalistów i Demokratów. Natomiast w Radzie Europejskiej, czyli wśród szefów państw i rządów, wielkiego entuzjazmu nie ma, bo premierom i prezydentom nie podoba się presja PE ograniczająca ich wpływ na obsadę najwyższych stanowisk.

Sam Juncker skarżył się, że tylko dwóch spośród centroprawicowych przywódców poparło go otwarcie. Ostrzegł też, że zbierane są na niego haki. Na zamkniętym spotkaniu z eurodeputowanymi z EPL powiedział, że paparazzi z brytyjskich tabloidów buszują po jego ogrodzie i przepytują sąsiadów.

Van Rompuy prowadzi indywidualne konsultacje ze stolicami państw UE, ale w Brukseli w ostatnich dniach doszło też do spotkań w większym gronie, na marginesie szczytu G7. Przyjechała niemiecka kanclerz, francuski prezydent oraz premierzy Włoch i Wielkiej Brytanii. Angela Merkel miała powiedzieć Davidowi Cameronowi, że popiera Junckera, mimo że wcześniej wyrażała wątpliwości. Oficjalnie zapewnia, że spróbuje znaleźć rozwiązanie, które nie będzie nikogo izolować.

Media pisały o jej preferencji, a w szczególności o poparciu dla Christine Lagarde, obecnej szefowej MFW, a wcześniej minister finansów Francji. Tego jednak nie zaakceptuje PE, niechętny jest też Francois Hollande (Lagarde była w rządzie centroprawicowym i jej nominacja odczytana zostałaby jako kolejna klęska socjalistów). Sama Merkel została zresztą skrytykowana przez niemieckie media, socjalistów oraz swoją własną partię CDU za szukanie kandydata spoza tych wyznaczonych przez PE.

Jeśli Wielkiej Brytanii nie uda się pozyskać dla swojego sprzeciwu większej liczby krajów niż tylko Szwecja, Węgry czy Holandia, reszta Europy może to zbojkotować. W myśl traktatu lizbońskiego bowiem szefa KE wybiera się kwalifikowaną większością.

Traktat lizboński skończył z praktyką jednomyślności, która już dwukrotnie doprowadziła do zablokowania kandydatów na szefa KE. W 1994 r. przepadł Jean-Luc Dehaene, a dziesięć lat później Guy Verhofstadt, obaj byli premierzy Belgii.

Herman Van Rompuy, przewodniczący Rady Europejskiej, rozpoczyna w tym tygodniu konsultacje z szefami głównych grup politycznych w Parlamencie Europejskim.

Do 26 czerwca ma czas na doprowadzenie do porozumienia między PE z jednej strony a Radą Europejską (szefowie państw i rządów) z drugiej w sprawie obsady stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Szczyt UE pod koniec miesiąca powinien zatwierdzić kandydaturę, która następnie musi zostać zaakceptowana przez parlamentarną większość w czasie głosowania zaplanowanego na 15 lipca. Na razie oficjalny kandydat jest jeden: Jean-Claude Juncker. Jednak opór ze strony Londynu jest ogromny. Przeciwko tej nominacji wypowiada się nie tylko premier Cameron, ale też gremialnie media na Wyspach: od tabloidów w rodzaju „The Sun", przez konserwatywny i eurosceptyczny „Daily Telegraph", po proeuropejski dziennik elit gospodarczych „Financial Times". Dla nich były luksemburski premier jest uosobieniem wszystkiego co najgorsze w UE: dążenia do coraz większej integracji i upodobania do załatwiania spraw w brukselskich kuluarach. Ten sposób myślenia podzielają Szwedzi. „Fakt, że Europejska Partia Ludowa nominowała Junckera, który brał udział we wszystkich europejskich ustaleniach przez ostatnie dwie dekady, świadczy o tym, jak niska jest świadomość kryzysu wśród elit UE" – napisał liberalny dziennik „Dagens Nyheter". Przeciw są też Węgrzy i – trochę mniej głośno – Holendrzy.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022