Prezydent Hasan Rouhani w poniedziałek poleciał do Nowego Jorku na posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Od razu ruszył z ofensywą dyplomatyczną, którą możemy śledzić na jego twitterowym koncie. Spotkał się m.in. z prezydentami Francji i Austrii, premierami Turcji i Japonii, szefem Rady Europejskiej, a wreszcie z premierem Wielkiej Brytanii, co było pierwszym spotkaniem na tym szczeblu od 35 lat.
Wszystkich przekonuje, że warto znieść sankcje wobec Iranu, nałożone za prowadzony tam program nuklearny. A nagrodą może być strumień gazu z tego bogatego w zasoby energetyczne kraju. – Iran może być dla Europy centrum bezpieczeństwa energetycznego – powiedział irański przywódca w rozmowie z prezydentem Austrii.
UE jest już tym zainteresowana. Jak podała agencja Reuters, powołując się na wewnętrzne dokumenty KE, w Brukseli prowadzone są analizy skutków nawiązania relacji energetycznych z Iranem. „Wysoki potencjał produkcyjny, prowadzone reformy sektora energetycznego i postępująca normalizacja relacji z Zachodem sprawia, że Iran staje więc wiarygodną alternatywą wobec Rosji" – brzmi fragment dokumentu. Iran jest wartościowym partnerem, szczególnie w sytuacji, gdy UE chce zmniejszyć zależność od swojego głównego dostawcy, czyli Rosji. Obecnie 30 proc. zużywanego w UE gazu pochodzi z państwa rządzonego przez Władimira Putina, a połowa błękitnego surowca płynie przez Ukrainę, co czyni dostawy w przyszłości niepewnymi.
– Na pewno warto rozmawiać z Iranem, bo przecież kraj ten ma - po Rosji - drugie co do wielkości zasoby ropy i gazu na świecie. Przed upadkiem szacha intensywnie dostarczał Zachodowi oba surowce – mówi „Rz" Amanda Paul, ekspertka European Policy Centre w Brukseli.
Jest jednak kilka problemów na drodze do normalnych relacji energetycznych z Teheranem. Pierwszy jest oczywisty - sankcje wprowadzone w reakcji na rozwijanie programu nuklearnego. Od lat trwają negocjacje dotyczące ograniczenia tego programu i zniesienia sankcji, ale na razie obostrzenia obowiązują. Nawet jeśli zostaną zniesione, to Iran potrzebuje potężnych inwestycji w infrastrukturę wydobywczą i przesyłową. - Od ponad 20 lat nic tam nie inwestowano - zauważa Amanda Paul.