Na wybraną ponownie na prezydenta Brazylii Dilmę Rousseff w drugiej turze wyborów głosowało 51,6 proc. Brazylijczyków. Jej konkurent Aecio Neves zdobył niewiele mniej, bo 48,3 proc.
Wygrana obecnej prezydent wywodzącej się z brazylijskiej Partii Pracy oznacza, że w kraju nie należy się spodziewać reform zalecanych Dilmie przez wielu ekonomistów, zaniepokojonych rosnącym poziomem inflacji i wyhamowaniem gospodarki. Oznacza też, że w spolaryzowanym społecznie kraju wygrali zwolennicy polityki polegającej na silnej ingerencji państwa w gospodarkę oraz rozwijania gospodarczej współpracy głównie z rynkami ościennymi, jak Wenezuela, Kuba czy Chile.
Wspierany przed wyborami przez prywatnych przedsiębiorców Aecio Neves z Brazylijskiej Partii Socjaldemokratycznej PSDB (jej zwolennicy są w Brazylii zwani tukanami, od logo ugrupowania) planował wdrażać wspierające sektor prywatny rozwiązania, otwierać Brazylię na inne rynki i walczyć z inflacją. Według prognoz Banco Central De Brasil, z którymi zgadza się większość brazylijskich ekonomistów, na koniec tego roku poziom inflacji w Brazylii sięgnie bowiem aż 6,45 proc., a jej PKB wzrośnie już tylko o 0,27 proc.
Podsumowanie czteroletnich rządów Dilmy Rousseff mocno podzieliło Brazylijczyków i spowodowało, że wyjątkowo emocjonalnie podchodzili do tegorocznych wyborów. Politycy i media potęgowali napięcie. Twórca dobrej kondycji ekonomicznej Brazylii w poprzedniej dekadzie, były prezydent Luiz Inácio Lula da Silva, który wspierał w tych wyborach Dilmę, wytoczył ciężkie działa i porównał ugrupowanie Aecio Nevesa do nazistów. Kilka dni przed wyborami prawicowy tygodnik „Veja" opublikował z kolei mocny okładkowy artykuł z wizerunkami Dilmy i Luli, pisząc, że oboje wiedzieli o wciąż trwającej aferze korupcyjnej, w którą zamieszana jest największa brazylijska spółka naftowa – Petrobras.
– Podziały, które zarysowały się przed wyborami, nie wynikają jednak z tonu debaty. Po prostu część kraju widzi już słabość brazylijskiej gospodarki i obserwuje, jak jej kondycja się pogarsza, i w związku z tym jest przekonana, że w nadchodzącym roku będzie ciężko. Część jednak jest całkiem innego zdania, bo są sektory (np. ważne dla brazylijskiej gospodarki usługi), które wciąż rosną i mają się w Brazylii dobrze – mówi „Rz" Marcos Lisboa, ekonomista, wiceprezydent Insperu, wyższej szkoły ekonomii i biznesu z Sao Paulo.