Debata na temat zmiany statusu największego (200 tys. członków) ziomkostwa w Niemczech trwała od dawna.
– Zacząłem przekonywać do rezygnacji z roszczeń w 2003 r. Polemika powtarzała się na każdym naszym dorocznym zjeździe. W końcu się udało – mówi „Rz" Bernd Posselt, prezes ziomkostwa Niemców sudeckich, a jednocześnie polityk odpowiedzialny za stosunki z Europą Środkowo-Wschodnią w bawarskiej CSU. (W Niemczech jest 20 ziomkostw, każde jednoczy wysiedlonych z innego terytorium, tworzą Związek Wypędzonych).
Ze statusu ziomkostwa Niemców sudeckich wykreślono postulat „odzyskania ojczyzny" („Wiedergewinnung der Hei- mat") i rekompensaty za majątek pozostawiony w Czechach. W praktyce oznacza to ostateczne pogodzenie się z obecnymi granicami oraz przejęciem przez władze w Pradze majątku Niemców sudeckich po 1945 r.
– Do takiej zmiany musieliśmy przekonać większość członków prezydium naszej organizacji. Wszyscy młodzi poza jednym byli za. Gorzej było ze starszym pokoleniem, ale i tu większość zgodziła się w końcu na porzucenie dotychczasowych zapisów – mówi Posselt.
Zmiany idą jednak jeszcze dalej. Członkowie organizacji uznają bowiem „swoją część odpowiedzialności za morderstwo sudeckich Niemców i Czechów, którzy byli przeciwni nazistom, jak również za Holokaust na terenie Czech, Moraw i Śląska".
– Żyjemy w zjednoczonej Europie, chcemy zbudować pełne zaufanie z Czechami, a jak mówił prezydent Vaclav Klaus, jest to możliwe tylko na podstawie prawdy – przekonuje szef ziomkostwa.
To jednak niejedyny powód radykalnej zmiany w statusie organizacji. Jak przyznaje Posselt, innym jest uznanie realiów geopolitycznych 70 lat po zakończeniu wojny: zmiana czesko-niemieckiej granicy jest nierealna, podobnie jak zwrot dawnych majątków. Członkom organizacji zależy zaś na dobrych stosunkach z Pragą.