Gospodarzem unijnego szczytu jest przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. I to jemu oraz krajom Europy Północnej i Wschodniej najbardziej zależy na utrzymaniu sankcji wobec Rosji.  Bez jednomyślnej decyzji 28 państw UE wygasną one pod koniec lipca. Części krajów z Europy Środkowej oraz Południowej podoba się taki scenariusz. Zapobiec ma temu inicjatywa firmowana na prośbę Tuska przez Angelę Merkel i Francois Hollande'a.

– Ta dwójka, jako uczestnicy porozumienia mińskiego, ma wystąpić do Rady Europejskiej o wydanie politycznej deklaracji. Miałaby ona stwierdzać, że sankcje nie mogą być zniesione, dopóki nie zostanie zrealizowane w pełni porozumienie mińskie (termin upływa pod koniec 2015 roku – red.), w tym przekazanie Ukraińcom kontroli na granicach – mówi wysoki rangą unijny dyplomata. Deklaracja nie będzie wprost decyzją o przedłużeniu sankcji: tę będą musieli podjąć ministrowie spraw zagranicznych lub ambasadorowie państw UE do końca lipca. Ale będzie stanowiła polityczną podstawę dla takiej decyzji. – Poprzez zaproszenie Merkel i Hollande'a do napisania rekomendacji dla innych Tusk ogranicza pole manewru mniejszym krajom, które chciałyby torpedować pomysł przedłużania sankcji. Nie będzie miejsca na filozoficzne debaty i przedstawianie swoich rozterek – mówi inny dyplomata. Jeśli uda się uzgodnić wspólny tekst między Merkel, zwolenniczką ostrego kursu wobec Rosji, i Hollande'em opowiadającym się za łagodzeniem unijnego stanowiska, oznaczać to będzie jedność dwóch obozów w UE. Na dzień przed szczytem dyplomaci w Brukseli byli optymistyczni. Zgłoszenie duetu Merkel–Hollande oznaczało, że przywódcy największych państw UE poczuli odpowiedzialność za realizację porozumienia mińskiego, które sami podpisali.

Unijny szczyt stanie się też okazją do dyskusji o przyszłości Grecji, choć Donald Tusk bardzo chciał tego uniknąć. Aleksis Cipras prosił go o umieszczenie tego punktu w agendzie spotkania, a nawet zwołanie osobnego szczytu euro na temat Grecji. Przewodniczący Rady Europejskiej po konsultacji z największymi wierzycielami Grecji doszedł jednak do wniosku, że formalna dyskusja w gronie 19 nie ma sensu. – Ma świadomość, że zamieniłoby się to w jednolity front ataku na Grecję, bo strefa euro jest w tej sprawie zjednoczona – uważa unijny dyplomata. Ostatecznie zgodził się na nieformalną dyskusję, która prawdopodobnie odbędzie się w czwartek późnym wieczorem.

Mieliby w niej uczestniczyć przywódcy Grecji, Niemiec i Francji oraz szefowie unijnych instytucji – Rady, Komisji, EBC oraz eurogrupy. Dyplomaci podkreślają jednak, że Grecja nie ma co liczyć na specjalne traktowanie i warunki ustalone przez eurogrupę – przedłużenie programu pożyczkowego za reformy – nie podlegają dyskusji. – Podstawą dalszych prac są ustalenia eurogrupy z 20 lutego. Będziemy oceniać nie klimat rozmów na marginesie szczytu, ale konkretne osiągnięcia Grecji – mówił niemiecki dyplomata. Potwierdził, że w najbliższy poniedziałek Cipras spotyka się w Berlinie z Angelą Merkel. To pierwsza wizyta nowego greckiego premiera w stolicy Niemiec. Ominął ją ostentacyjnie w swoim pierwszym objeździe europejskich stolic po objęciu stanowiska. A w swoich wystąpieniach niejednokrotnie atakował Niemcy. Ostatnio najgorętszym tematem na linii Berlin–Ateny jest greckie żądanie reparacji wojennych.