Izraelscy eksperci nie wykluczają, że MTK zajmie się sprawą osadnictwa na terenach kontrolowanych przez Izrael od wojny w 1967 roku. Chodzi o Zachodni Brzeg, gdzie w żydowskich osiedlach mieszka obecnie 350 tys. obywateli Izraela. Nie brak opinii, że ich obecność może zostać zakwalifikowana jako działania Izraela o charakterze zbrodniczym. Zgodnie z art. 49 Konwencji Genewskiej z 1949 roku o ochronie osób cywilnych podczas wojny: "Mocarstwo okupacyjne nie może dokonywać deportacji lub przesiedlenia części własnej ludności cywilnej na terytorium przez nie okupowane" . To się jednak nieustannie dzieje.
Tymczasem statut MTK przewiduje, że do kompetencji Trybunału należy rozpatrywanie przestępstw przeciwko ludzkości. W art. 7 statutu wyjaśniono, jakie czyny podpadają pod to pojęcie. Są to m.in. prześladowania ze względów politycznych, rasowych, narodowych, etnicznych, religijnych, tortury, uwięzienie lub inne dotkliwe pozbawienie wolności fizycznej czy wreszcie przymusowe przemieszczenie ludności. Co najmniej ostatnia z tych czynności była i jest stosowana na ziemiach okupowanych. Karze przestępcze działania podlega osoba, która dopuści się takich czynów, jak i która je zleciła, wydała rozkaz czy podżegała. Nie ma przy tym żadnego znaczenia, jaką funkcję sprawuje.
Jak twierdzi Szlomi Zacharyan, ekspert prawa międzynarodowego, cytowany przez "Jerusalem Post", w polu zainteresowania Trybunału znaleźć się mogą przywódcy Izraela odpowiedzialni za politykę osadnictwa na ziemiach okupowanych. Nie wyklucza próby pociągnięcia do odpowiedzialności ministrów obrony czy budownictwa. Nie wykluczone także, że Trybunał sprawdzi, jaka jest odpowiedzialność dowódców wojskowych, jak i zwykłych żołnierzy. Może to być niebezpieczne dla wielu z nich. Jako że Izrael nie jest członkiem MTK, Trybunał nie ma żadnych możliwości ścigania czy aresztowania podejrzanych w samym Izraelu, ale może wydać międzynarodowy nakaz aresztowania będący podstawą do zatrzymania określonych osób za granicami kraju. Izrael bierze taki rozwój sytuacji pod uwagę.
Rząd Benjamina Netanjahu próbował odwieźć Autonomię Palestyńską od planów uzyskania członkostwa w MTK. Jednym ze środków nacisku było wstrzymanie wypłaty Autonomii Palestyńskiej ok. 400 mln dol. z tytułu podatków zebranych na terenach okupowanych. W tej sytuacji 160 tys. pracowników administracji palestyńskiej otrzymuje 60 proc. wynagrodzenia. Wstrzymane zostały też wydatki na inne cele. Tel Awiw zdecydował się jednak w czwartek na wypłatę Palestyńczykom część z tych pieniędzy.
- Środki te zostaną przekazane pod warunkiem, że Autonomia Palestyńska nie podejmie żadnych działań w Trybunale - mówi "Rzeczpospolitej" Itamar Marcus z izraelskiej organizacji Palestinian Media Watch. Jest przekonany, że szantaż tego rodzaju będzie przez jakiś czas skuteczny. Jednak wszystko zależy od stanowiska USA, które jako stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ mogą sprzeciwić się uzyskaniu przez Autonomię Palestyńską statusu pełnoprawnego członka Narodów Zjednoczonych. – Jeżeli tego z różnych powodów nie uczynią, Palestyńczycy zdecydują się na wniesienie formalnego oskarżenia w MTK- przewiduje Itamar Marcus.