Szefowa szwedzkiej dyplomacji Margot Wallström nie czekała długo i w dzień po ostatecznym zatwierdzeniu wyroku na saudyjskiego blogera Raifa Badawiego oświadczyła w poniedziałek, że nie zmieniła w tej sprawie swego stanowiska. W marcu tego roku nazwała skazanie Badawiego na karę chłosty sięganiem po średniowieczne metody, które nie mają nic wspólnego z prawami człowieka. Wywołało to ostry kryzys dyplomatyczny pomiędzy Rijadem i Sztokholmem.
„Nie żałuję porównania do średniowiecza, nie przeprosiliśmy za tę wypowiedź. Wyjaśniliśmy jedynie, że nie była ona skierowana przeciwko islamowi – mówiła w poniedziałek dziennikowi „Guardian". Takie słowa nie pomogą w złagodzeniu napięcia między oboma krajami.
Kara za krytykę
W Rijadzie nie ma na razie na nie żadnej reakcji. Półoficjalny portal „Arab News" opisywał jeszcze poniedziałek uroczystości w ambasadzie Szwecji w Rijadzie z okazji szwedzkiego święta narodowego z udziałem przedstawicieli władz saudyjskich, tytułując swą relację: „Szwecja świętuje przyjazne relacje z Królestwem". Miało to świadczyć o definitywnym zakończeniu sporu.
W marcu w reakcji na krytykę Margot Wallström Rijad odwołał swojego ambasadora ze Sztokholmu oraz uniemożliwił wygłoszenie zaplanowanego przez szefową dyplomacji przemówienia na forum Ligi Państw Arabskich i unieważnił wizy dla szeregu szwedzkich biznesmenów.
W ślad za Arabią Saudyjską podążyły inne państwa Zatoki Perskiej, uznając wypowiedzi ministra spraw zagranicznych za niedopuszczalną ingerencję w ich wewnętrzne sprawy. Sztokholm się nie ugiął.
Król Karol Gustaw wysłał jednak do Rijadu swojego wysłannika, byłego ministra obrony. W saudyjskich dziennikach ukazało się zdjęcie z jego spotkania z szefem resortu obrony, które opatrzono podpisem „Szwecja przeprasza".