Na razie niewiele wiadomo o szczegółach porwania. Jak podała katarska oficjalna agencja prasowa QNA, Katarczycy przyjechali na polowanie i mieli specjalne pozwolenie od irackiego MSW na przekroczenie granicy.
Wszystko rozegrało się na bezludnych terenach prowincji Musanna na południu Iraku, graniczącej z Arabią Saudyjską.
Według lokalnych władz irackich do uprowadzenia doszło o trzeciej nad ranem w pobliżu obozu, w którym zatrzymali się katarscy myśliwi. Uzbrojeni sprawcy nie zostali dotychczas zidentyfikowani. Prawdopodobnie było ich wielu, przyjechali na miejsce uprowadzenia, jak pisze AFP, dziesiątkami samochów terenowych.
Po południu Katar potwierdził, że doszło do uprowadzenia. I dodał, że współpracuje z władzami w Bagdadzie na rzecz uwolnienia swoich obywateli. Sprawą zajmuje się katarski wiceminister spraw zagranicznych i ambasador emiratu w Iraku - podał portal gazety Gulf Times.
W prowincji Musanna dominują szyici, podobnie jak w rządzie w Bagdadzie. Szyiccy politycy krytycznie odnoszą się do zaangażowania Kataru w sąsiedniej Syrii (zwłaszcza za poprzedniego emira - wspierał sunnickich radykałów)