W poniedziałek 8 lutego (Rosenmontag) w Kolonii i wielu innych miastach Nadrenii życie zmieni swój bieg. Zamiast do pracy miliony osób wylegną na ulice, aby podziwiać karnawałowe pochody przebierańców oraz parady z licznymi platformami setek towarzystw karnawałowych, przygotowujących się do tego dnia przez wiele miesięcy. Policja twierdzi, że nie ma żadnego bezpośredniego zagrożenia terrorystycznego. Zaleca się jednak, aby nie przebierać się za terrorystów-samobójców, bojowników, rewolucjonistów czy wojskowych. Rzeczą karygodną byłoby prezentowanie się na ulicach z atrapami broni. To jednak tylko zalecenia. Maski nie są zabronione.

Dwa lata temu karnawał w Nadrenii wpisany został na listę niematerialnych dóbr kultury. Nie ma więc mowy o zerwaniu z tradycją w wyniku skandalicznych wydarzeń w Kolonii w sylwestrowy wieczór. O bezpieczeństwo kobiet zadbać ma tym razem skutecznie policja. Molestowanie kobiet nie należy w czasie do rzadkości, czemu sprzyjają rzeki lejącego się od rana w Rosenmontag piwa oraz znacznie mocniejszych trunków. Zdarzają się gwałty, podobnie jak w czasie Oktoberfest.

Niezależnie od tradycji karnawał to ogromne przedsięwzięcie gospodarcze. Jedynie w Kolonii generuje obroty rzędu 460 mln euro rocznie. Takie szacunki przedstawiła kilka lat temu firma konsultingowa Boston Consulting Group. Z tego prawie 70 mln euro wydano na taksówki, podobną sumę przeznaczyło 680 tys. osób na opłaty za udział w balach i różnego rodzaju płatnych zgromadzeniach. Ponad 60 mln kosztuje przygotowanie kostiumów, a niemal 50 mln wynoszą rachunki wystawiane gościom knajp i restauracji. Niebagatelne sumy pochłaniają słodycze rozrzucane tonami z wozów karnawałowych. Przeciętnie jest to suma 250 tys. euro na jedną platformę.