Zamiast 17,5 euro miesięcznie obowiązkowej opłaty abonamentowej specjalna komisja oceniająca jej wysokość proponuje zmniejszenie stawki o 0,3 euro. To niewiele, ale w skali kraju stanowi poważną kwotę. Protestują oczywiście szefowie mediów publicznych, ale dysponują słabymi argumentami.
Rzecz w tym, że w ocenie komisji publicznym mediom powinno wystarczyć 7,5 mld euro rocznie z abonamentu. Jednak wpływy z tego tytułu sięgają obecnie 8,32 mld. A to dlatego, że od 2013 roku abonament płacić muszą płacić także te osoby, które nie posiadają telewizora.
Spore wątpliwości budzi także polityka emerytalna w mediach publicznych. Tak np. szefowa WDR, jednej z rozgłośni regionalnych ARD, czyli pierwszego programu telewizji publicznej, w chwili przejścia na emeryturę otrzymała 3,2 mln euro odprawy. Obecny szef WDR może liczyć na 3,1 mln, a na odprawy emerytalne ścisłego kierownictwa tej rozgłośni przeznaczono ponad 15 mln euro. Przy tym pensja szefa wynosi obecnie 359 tys euro rocznie, znacznie więcej niż członków rządu czy nawet pani kanclerz.
Publiczna telewizja grozi, że w razie obniżenia abonamentu zwiększy ilość reklam. Ustawowo nie może ich jednak emitować po godz. 20 więc musiałoby być ich więcej w pozostałym czasie antenowym.